Kiedy minął pierwszy szok, uśmiechnęłam
się do siebie mając przed oczami ten słodki widok. Ostrożnie, aby nie narobić
najmniejszego hałasu, wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie. Uśmiech cały czas nie
schodził mi z twarzy. Po paru chwilach postanowiłam się ujawnić. Specjalnie
chrząknęłam i zaszeleściłam liśćmi znajdującymi się pod moimi nogami. Arek
dopiero wtedy mnie zauważył i podbiegł w moim kierunku.
- Cześć Magda. – Powiedział
przytulając się do mojego brzucha.
- Hej skarbie. – Odparłam. –
Przedstawisz mi swoją koleżankę?
- Yyy… - Zaskoczyłam go. – Jasne. –
Odpowiedział po chwili. – To jest Kasia.
- Cześć Kasiu. – Przywitałam się.
- Dzień dobry. – Oznajmiła
czteroletnia dziewczynka z dwoma warkoczykami w kolorze jasnego brązu. – Ja już
chyba muszę iść. – Spojrzała wymownie na Arka, a ten ledwo zauważalnie pokiwał
głową. – Do widzenia.
- Do widzenia. – Odparłam i
odprowadziłam Kasię wzrokiem. – To co robimy? – Spytałam małego Wlazłego, kiedy
dziewczynka zniknęła z pola naszego widzenia.
- Może pogramy w Monopoly? –
Zaproponował Arek.
- A umiesz? – Pokiwał twierdząco
głową. – W takim razie chodź. – Chwyciłam go za rękę i razem weszliśmy do
środka.
Po czterech godzinach wrócił
starszy Wlazły. Zaraz po przekroczeniu progu rzucił torbę treningową na podłogę
a siebie na łóżko.
- Jestem wykończony. – Powiedział
atakujący zamykając oczy.
- Taki urok bycia zawodowym
siatkarzem. – Zebrałam z podłogi planszę i pionki z Monopoly. – Chcesz coś do
picia? – Spytałam kierując się w stronę kuchni.
- A byłabyś tak dobra? – Wychylił
się zza zagłówka kanapy i spojrzał na mnie błagalnie.
- Jasne. – Odłożyłam grę na blat
kuchenny i nalałam do szklanki soku jabłkowego. – Proszę. – Powiedziałam
podając Mariuszowi napój.
- Dzięki. – Odebrał ode mnie naczynie i opróżnił za jednym zamachem.. – Arek nie sprawiał kłopotów?
- Dzięki. – Odebrał ode mnie naczynie i opróżnił za jednym zamachem.. – Arek nie sprawiał kłopotów?
- To grzeczne i spokojnie dziecko?
– Spytałam. – Przecież to aniołek. Nie widziałam jeszcze, żeby rozrabiał. –
Podsumowałam zachowanie chłopca.
- Jeszcze go nie znasz. – Zaśmiał
się Mario. – Potrafi dać w kość.
- Ale za to jest bardzo towarzyski.
– Zaśmiałam się pod nosem przypominając sobie popołudniową sytuację.
- Nie rozumiem. – Spojrzał na mnie
pytająco. Bez słowa odnalazłam w telefonie odpowiednie zdjęcie i pokazałam je
siatkarzowi. – Kto to jest? – Spytał zdziwiony.
- Nie poznajesz? Twój syn. –
Odpowiedziałam spokojnie.
- A ta dziewczyna obok? – Cały czas
nie odrywał wzroku od zdjęcia.
- Kasia, koleżanka Arka. –
Skierował swój wzrok na mnie.
- Dlaczego oni się całują?! –
Wykrzyknął Mariusz. – Arek! Chodź tu natychmiast! – Skierował swój głos na
schody.
- Uspokój się. – Pogładziłam Mario
po ramieniu. – Przecież ty na pewno też miałeś swoją miłość w przedszkolu. –
Powiedziałam spokojnie.
- Ale on ma dopiero trzy lata! –
Zaczął szybciej oddychać.
- Przecież to tylko dziecięce
zauroczenia. – Zaśmiałam się leciutko. – Wnuków ci przecież nie zrobi.
- Masz rację. – Odparł po chwili. –
Przepraszam.
- Nie masz za co. – Schowałam
telefon do kieszeni. – Ja się będę już zbierać. – Powiedziałam wstając z
fotela.
- Przyjdziesz jutro? – Spytał
odprowadzając mnie do drzwi.
- Jasne. – Odpowiedziałam
zakładając kurtkę. – W końcu to moja praca. – Uśmiechnęłam się leciutko.
- Faktycznie. – Podrapał się po
głowie. – W takim razie pani Magdo proszę przyjść jutro punktualnie do pracy.
Inaczej potrącę z premii. – Pogroził mi palcem.
- Tak jest szefie. – Zasalutowałam,
a po chwili wybuchliśmy głośnym śmiechem. – Do jutra.
- Pa pa. – Odparł i pocałował mnie
w policzek. Złapałam za klamkę i już miałam wyjść, kiedy odezwał się Mario. –
Nie zapomniałaś czegoś?
- Chyba nie… - Odwróciłam się i
zaczęłam dokładnie w głowie przeszukiwać listę rzeczy, które powinnam wziąć z
sobą.
- Jesteś pewna. – Pokiwałam
twierdząco głową. – A buty? – Wskazał na moje stopy.
- No tak. – Uderzyłam się otwartą
dłonią w czoło. – Myślę, że to może mi się przydać. – Zaśmiałam się.
- To przez Maćka jesteś taka
zakręcona? – Spytał po chwili.
- Nie rozumiem. – Odpowiedziałam
neutralnym głosem.
- Widać gołym okiem, że jesteś
zakochana. Nawet nie próbuj się wypierać. – Powiedział, kiedy zauważył moje
otwarte usta, które chciały wyrazić sprzeciw. – Dogadujecie się z Maćkiem
niemalże bez słów.
- Tak zachowują się przyjaciele. –
Odparłam spokojnie, chociaż moje serce coraz mocniej przyspieszało.
- Więc w kim jesteś zakochana? –
Przeraziłam się nie na żarty. Mam mu powiedzieć o Bartmanie?
- W nikim. – Odparłam starając się,
żeby w moim głosie nie było słychać zdenerwowania.
- Przecież wiem, że jesteś. –
Skrzyżował ręce na piersi. – W kim?
- W siatkówce. – Odpowiedziałam po
chwili. – I to już wiele lat. Dopiero to zauważyłeś? – Ucieszyłam się, że udało
mi się wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
- I tak się dowiem. – Prychnął
Mariusz. – Do jutra. – Otworzył mi drzwi.
- Do jutra. – Powiedziałam i
wyszłam z budynku. Sekundę później usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i chrzęst
klucza w zamku.
Ruszyłam wolnym krokiem wzdłuż
ulicznych latarni. Z nieba białymi płatkami sypał śnieg. Gdzieś w oddali
słychać było silniki samochodów. Jednak tutaj panowała cisza i spokój.
- Buuu! – Krzyknął ktoś nagle za
moim plecami. Serce podskoczyło mi do gardła, a ja razem z nim. –
Przestraszyłem cię? – Pocałował mnie w policzek.
- Nie, no co ty. Trenuję, żeby
wyżej skakać do bloku. – Zakpiłam odsuwając go od siebie.
- Przepraszam. – Przytulił mnie. Po
raz kolejny go od siebie odsunęłam. – Magda… Przepraszam no. – Złapał mnie
delikatnie za brodę, aby spojrzała mu w oczy. – Wybaczysz mi? – Jego
hipnotyzujące oczy sprawiły, że zapomniałam jak używa się języka. Pokiwałam
tylko twierdząco głową. – Cieszę się bardzo. – Uśmiechnął się promiennie. -
Idziemy? – Spytał retorycznie i złapał mnie za rękę.
- Skąd ty się tu wziąłeś? –
Spytałam, kiedy szliśmy przez park.
- Z księżyca spadłem. – Zaśmiał
się. – Mam dla ciebie prezent.
- A jaki? – Dopytywałam się.
- Czapkę, szalik i rękawiczki, bo
widzę, że zapomniałaś o nich. – Przystanęliśmy. Maciek założył mi kaptur na
głowę, a szyję okręcił szalikiem. – Nie nauczyli cię, że trzeba się ubierać?
- Jakoś nie. Przez pół życia
chodziłam nago. – Dałam mu kuksańca w bok.
- I ja tego nie widziałem. – Zrobił
smutną minkę, po czym schował twarz w dłoniach.
- Osz ty! – Krzyknęłam, po czym
pochyliłam się i ulepiłam ze śniegu zgrabną kulkę. – A masz! – Rzuciłam śnieżką
w atakującego.
- Ała. – Zamarznięta woda trafiła
Muzaja prosto w głowę. – Dostaniesz za to. – Rzucił się na mnie przewracając na
mokry śnieg. Złapał mnie za nadgarstki, które umieścił na moją głową. Wolną ręką
zaczął nacierać mnie śniegiem.
- Przestań, proszę. – Maciek
zawahał się na moment. Wykorzystałam to i przewróciłam atakującego, po czym
sama położyłam się na nim. – I co teraz zrobisz?
- Hmm… - Zastanowił się, a po
chwili śnieżka wylądowała w moich włosach. – I jak ci się podoba? – Znów się
przeturlaliśmy i po raz kolejny Maciek leżał na mnie.
- Myślę, że mam już przemoczone
całe ubrania. – Próbowałam wstać, ale Muzaj leżący na mnie mi na to nie
pozwalał.
- Chcesz już iść? Jest przecież tak
przyjemnie… - Wymruczał mi do ucha, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. – Ja
bym mógł tu zostać do końca życia. Aby z tobą. – Przytulił się do mojej szyi, a
jego jednodniowy zarost delikatnie mnie łaskotał.
- Jednak wolałabym już iść. –
Powiedziałam starając się opanować moje przeraźliwie szybko bijące serce.
- No dobra. – Wstał, po czym podał
mi rękę i szybkim pociągnięciem podniósł mnie z ziemi.
- Jak było na treningu? – Spytałam,
kiedy już opanowani szliśmy w kierunku naszego bloku.
- Męcząco. – Odparł szorstko. – I
bez ciebie tak jakoś cicho i nudno. – Objął mnie ramieniem. – Kiedy w końcu
zdejmą ci te cholerne szwy?
- Za tydzień albo dwa. – Odparłam i
zatrzęsłam się z zimna. – Zależy jak będzie się goić rana. A co?
- Już nie mogę się doczekać, kiedy
zobaczę wyniki twoich treningów. – Zaśmiał się cichutko. – Zobaczymy czy
zablokujesz mój atak.
- Żebyś się nie zdziwił. –
Skrzyżowałam ręce na piersi i po raz kolejny zadrżałam. Maciek zatrzymał się i
zdjął swoją kurtkę, po czym założył ją na mnie. – Przestań. – Zdjęłam z siebie
kurtkę. – Przeziębisz się. A Skra może tego nie przeżyć. – Zaśmiałam się.
- Przecież jest ci zimno. –
Zadziwił się.
- Już jesteśmy pod blokiem. – Wskazałam
na budynek wyłaniający się zza drzew przed nami.
- Uparciuch. – Zachichotał
atakujący, po czym pocałował mnie w czoło. Dwie minuty później byliśmy już w
windzie.
- Masz klucze? – Spytałam
atakującego, kiedy stanęliśmy pod drzwiami. – Bo ja nie wzięłam.
- Jasne, że tak. – Wyciągnął pęk
kluczy z kieszeni, po czym odnalazł właściwy i otworzył mieszkanie. Od progu
uderzył mnie zapach pieczonego kurczaka w ziołach.
- Twoja sprawka? – Spytałam
zaskoczona ściągając przemoczone buty.
- Nic o tym nie wiem – Maciek miał
tak samo zdziwioną minę jak ja. – Leć się przebrać, bo się rozchorujesz, a ja
dowiem się co się dzieje. – Weszłam do pokoju Maćka, gdzie znajdowały się moje
ubrania, po czym przebrałam się w czyste i suche rzeczy. Rozpuściłam mokre
włosy i po rozczesaniu zostawiłam je, aby swobodnie wyschły. Usłyszałam ciche
pukanie do drzwi.
- Proszę. – Odpowiedziałam, a po
chwili moim oczom ukazał się atakujący. – Widziałaś już swój prezent? – Wskazał
na karton stojący pod oknem. Zaśmiałam się.
- To jest mój prezent? – Podeszłam
do pudła. Zauważyłam, że na kartonie leży śliczna czerwona róża. Wzięłam kwiat
do ręki i powąchałam. – Śliczna, dziękuję. – Odwróciłam się do Maćka. – A co
jest w kartonie?
- Łóżko. – Zaskoczył mnie. – Żeby
żadne z nas nie musiało już spać na kanapie. – Podbiegłam do niego i
przytuliłam cały czas chichotając.
- Dziękuję. – Pocałowałam go w
policzek.
- Nie ma za co. – Zaprezentował
swój uśmiech numer 7. – Tylko mamy mały problem.
- Jak to?
- Państwo Kłos mają dziś którąś tam
rocznicę i chcą być sami. Jakoś nie mam ochoty słuchać tego, co będą robić w
nocy. – Skrzywił się.
- Masz rację. – Nie uśmiechała mi
się nieprzespana noc. – Tylko gdzie my się podziejemy?
- No właśnie w tym tkwi problem.
Przyszykuj się, a ja pójdę podzwonić. – Wyszedł z pokoju. Wzięłam torbę,
spakowałam do niej kosmetyki, piżamę, ubrania na jutro i byłam gotowa. Udałam
się do salonu.
- Dziękuję i przepraszam. – Koło
mnie zmaterializował się Karol. – To dla mnie bardzo ważne.
- Przestań. – Sprzedałam mu kuksańca.
– Nie chcę słyszeć co tu się będzie działo w nocy. – Środkowy zachichotał.
- Oj będzie się działo, będzie. –
Rozmarzył się. – Jeszcze raz dziękuję. – Przytulił mnie. - A gdzie będziecie
nocować?
- Maciek coś tam próbuje załatwić.
– Wskazałam na atakującego, który aktualnie chodził w kółko po kuchni i
rozmawiał przez telefon.
- Przepraszam za kłopot. –
Pocałował mnie w policzek. – Obiecuję, że jakoś wam to wynagrodzę.
- Nie musisz. – Uśmiechnęłam się.
- Magda, załatwiłem. Ubieraj się. –
Powiedział atakujący chowając telefon do kieszeni.
- A gdzie będziemy spać? – Spytałam
zakładając buty.
- Niespodzianka. – Odparł
neutralnym głosem Muzaj. – Jak dojedziemy, to się dowiesz.
- Ale w Bełchatowie? – Dopytywałam
się jednocześnie zakładając kurtkę.
- Dowiesz się w swoim czasie. –
Podszedł do mnie i założył mi swoją czapkę na głowę. – Chodź już.
- Nie pójdę dopóki się nie dowiem.
– Skrzyżowałam ręce na piersi i tupnęłam nogą.
- Ja ci pomogę pójść. – Złapał mnie
w pasie i przerzucił przez ramię. Wyszedł z mieszkania i wszedł do windy. W
środku przywitała nas zaskoczona i zgorszona mina starszej pani. Po wyjściu z
bloku Maciek wsadził mnie do samochodu Karola, przypiął pasami i zawiózł w
nieznane.
~~~~~~~~~~~~~
Na wstępie przepraszam za tak
duże opóźnienie. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i jedna z Was nie zrobi mi
tego, czym groziła pod poprzednim postem :P
16.09. – Tego dnia zmarł śmiercią
tragiczną Arek Gołaś, nadzieja polskiej siatkówki, który jechał do nowego klubu
Lube Banca Macerata.
Prywatnie muszę przyznać, że mało go pamiętam, ale to dzięki niemu pokochałam ten wspaniały sport, jakim jest siatkówka.
Prywatnie muszę przyznać, że mało go pamiętam, ale to dzięki niemu pokochałam ten wspaniały sport, jakim jest siatkówka.
Arku, kibice nigdy o Tobie nie
zapomną ;*
http://www.youtube.com/watch?v=cC2QDOsHyUE Płaczę od pierwszej sekundy tego filmiku…
http://www.youtube.com/watch?v=cC2QDOsHyUE Płaczę od pierwszej sekundy tego filmiku…
P.S. Zapraszam na mojego funpage'a na facebooku, na którym będę informować o nowych rozdziałach https://www.facebook.com/pages/Meggie-K/368576463275063?ref=stream&hc_location=stream
_______________
_______________
Następne rozdziały będą pojawiać
się CO SOBOTĘ, jeśli tylko pod aktualnym będzie tyle komentarzy, na ile
wskazuję numer rozdziału. Teraz więc czekam na 26 komentarzy :D