***
Rozejrzałam się dookoła. Stałam w
pomieszczeniu, w którym wszystko było pokryte bielę, a mgła sięgała mi do
połowy uda. Czułam się zdezorientowana, nie znałam tego miejsca. Po chwili ktoś
zaczął wyłaniać się z mgły. Wystraszyłam się, lecz moment później, kiedy
ujrzałam znajomą twarz uspokoiłam się.
- Wujek? – Chciałam się upewnić.
- Tak, to ja. Nie bój się, to tylko
twój sen. – Położył mi rękę na ramieniu. – Przepraszam, że tak cię zostawiłem. Choroba
była silniejsza. – Na wspomnienie jego męczącej walki z nowotworem w moich
oczach pojawiły się łzy, aby po chwili spłynąć po policzku. – Nie martw się,
zawsze będę przy tobie. – Wujek był jedyną osobą z rodziny, z którą się
dogadywałam. – Chcę, żebyś także o mnie nie zapomniała, dlatego mam prośbę. –
Spojrzałam na niego wyczekująco, nie mogłam wydusić słowa. – U mnie w domu, w
pokoju mojej mamy jest komoda. – Kiwnęłam głową na potwierdzenie, że wiem,
gdzie znajduje się opisywane miejsce. – W trzeciej szufladzie w szkatułce leży
pierścionek zaręczynowy mojej mamy, a twojej prababci. Nie znalazłem kobiety, z
którą chciałbym spędzić życie i której chciałbym podarować ten pierścionek,
dlatego chciałbym, abyś ty go nosiła. Będzie przypominał ci mnie. – Przytulił mnie.
Po chwili się odsunął. – Muszę już iść.
- Nie odchodź, proszę. – Spojrzałam na niego błagalnie przez łzy.
- Zawsze będę przy tobie. – Pocałował mnie w czoło, tak jak wtedy, kiedy byłam dzieckiem i zniknął. Zniknęła również mgła oraz to białe pomieszczenie, a ja obudziłam się u Ignaczaków, na łóżku Sebastiana. Wstałam, wiedząc już, co muszę dzisiaj zrobić.
- Nie odchodź, proszę. – Spojrzałam na niego błagalnie przez łzy.
- Zawsze będę przy tobie. – Pocałował mnie w czoło, tak jak wtedy, kiedy byłam dzieckiem i zniknął. Zniknęła również mgła oraz to białe pomieszczenie, a ja obudziłam się u Ignaczaków, na łóżku Sebastiana. Wstałam, wiedząc już, co muszę dzisiaj zrobić.
Po porannej toalecie i ubraniu się
w ciuchy, w których przyjechałam na imprezę zeszłam do kuchni. Zastałam tak
Krzyśka, Maćka i Karola siedzących przy stole z głowami schowanymi w dłoniach i
opartymi na stole.
- Kac? – Spytałam nalewając do
szklanki sok pomarańczowy. Upiłam łyk.
- Ciszej kobieto. – Odparł szeptem
Kłos. – Ja tu umieram.
- Zrobić wam śniadanie? –
Zaproponowałam siatkarzom.
- Chętnie. – Oznajmił Igła. – Tylko
po cichu.
- Jeśli po cichu, to musicie przenieść się do salonu. – Chłopcy jęknęli, lecz wykonali moją prośbę. – Krzysiek, gdzie Iwona? Gdzie reszta siatkarzy?
- Jeśli po cichu, to musicie przenieść się do salonu. – Chłopcy jęknęli, lecz wykonali moją prośbę. – Krzysiek, gdzie Iwona? Gdzie reszta siatkarzy?
- Iwona pojechała po dzieciaki, a
chłopaki zmyli się nad ranem. Zostaliśmy tylko my, trzej królowie. – Westchnął Ignaczak
opadając na kanapę.
- Trzej królowie kaca chyba. –
Rzuciłam i wróciła do kuchni w celu zrobienia jajecznicy. Kiedy wszystko było już
gotowe, nałożyłam trzy porcje na talerze i zaniosłam siatkarzom.
- Matko, ja cię normalnie kocham. –
Rzucił nagle środkowy wkładając pierwszego kęsa do ust. Uśmiechnęłam się pod
nosem i poszłam po kawę. Musiałam obracać dwa razy, ponieważ cztery kubki nie
zmieściły mi się w dłoniach. Usiadłam na fotelu i popijając gorący napój
rozmyślałam nad dzisiejszym snem. Czy naprawdę rozmawiałam z wujkiem? Czy mam
pojechać do jego domu po pierścionek?
- Halo! Ziemia do Magdy! – Muzaj pomachał
mi dłonią przed oczami.
- Tak? – Spytałam zdezorientowana.
- Pytałem się jakie plany masz
dzisiaj. – Odparł atakujący popijając kawę.
- Jadę do Warszawy. Za moment.
PKS-em. – Powiedziałam obojętnie myślami będąc nadal przy wujku, pierścionku i
śnie.
- Czyli każdy jedzie w inną stronę.
– Podsumował Karol. - Ty do Warszawy, ja do Łodzi, Maciek do Wrocławia, a
Ignaczakowie do Ostrołęki.
- Mam daleko, także pozmywam po
śniadaniu i jadę. – Oznajmiłam, po czym podniosłam się, zebrałam brudne talerze
i udałam się do kuchni. Nagle usłyszałam, a raczej wyczułam, że ktoś stoi za
mną. Poczułam czyjeś dłonie wyciągające z moich brudne naczynia.
- Ja pozmywam. Leć do tej Warszawy.
– Usłyszałam atakującego.
- Dziękuję. – Pocałowałam go w
policzek. Pobiegłam na górę, zebrałam swoje rzeczy i z powrotem zbiegłam na dół. – Krzysiu,
chciałabym ci podziękować za świetną imprezę. – Przytuliłam się do libero. – I koniecznie
podziękuj Iwonie.
- Poczekaj do sylwestra. Wtedy
będzie impreza. – Zaśmiał się Igła, po czym zatarł ręce.
- Zaczynam się bać. Do zobaczenia
kiedyś tam. – Pocałowałam go w policzek. – Pa chłopcy, do wieczora. –
Krzyknęłam Karolowi i Maćkowi wysyłając im buziaki w powietrzu, po czym wyszłam
z mieszkania. Poszłam na przystanek. Po chwili pojawił się autobus. Wsiadłam do
niego i pogrążyłam się w myślach.
Po paru godzinach jazdy dotarłam do
stolicy Polski. Westchnęłam tylko i udałam się na pobliski cmentarz, gdzie
znajdował się grób mojego wujka. Po paru minutach marszu byłam przy bramie
cmentarnej. Kupiłam bukiet białych chryzantem oraz znicz i weszłam na teren
cmentarza. Chwilę błądziłam uliczkami zanim znalazłam grób, gdyż mojego wujka
pochowali pół roku temu i jeszcze nie do końca pamiętałam drogę. Gdy już
znalazłam miejsce jego pochówku pomodliłam się, po czym usiadłam na znajdującej
się przy pomniku ławeczce. Rozmyślałam nad tym, co mam zrobić. Żeby pojechać do
domu wujka, musiałabym pojechać po klucz, co wiąże się ze spotkaniem mamy. Postanowiłam
jednak odzyskać pierścionek. Zapaliłam znicz, ułożyłam kwiaty na grobie
uprzednio sprzątając zeschłe liście i wyszłam z cmentarza, po czym wsiadłam do
autobusu, który zawiezie mnie pod sam dom.
Po chwili, która dla mnie trwała
zdecydowanie za krótko, byłam już przed moim dawnym blokiem. Powoli weszłam po
schodach i stanęłam przed drzwiami mieszkania. Parę minut zastanawiałam się,
czy dobrze robię, lecz po chwili zebrałam się w sobie i zapukałam. Drzwi się
otworzyły.
- Paweł? – Zdziwiłam się, kiedy
ujrzałam mojego młodszego brata.
- Magda! – Przytulił się do mnie. –
Tak bardzo za tobą tęskniłem.
- Ja za tobą też. – Pocałowałam go
w czubek głowy. – Jest mama?
- Jest. Wchodź. – Pociągnął mnie w głąb
mieszkania.
- Magda? – Zdziwiła się moja rodzicielka.
– Co ty tutaj robisz do cholery jasnej?
- Spokojnie, nie chcę wrócić. Po
prostu chciałabym klucz do domu wujka. – Odparłam nerwowo skubiąc skrawek
kurtki.
- Nie mogę ci go dać. – Mamie zaczął
trząść się głos.
- Czemu?
- Bo… Bo dom… Bo my… Bo my go
sprzedaliśmy. – Spuściła wzrok.
- Słucham?! Jak?! Dlaczego?! Komu?!
Czemu ja nic o tym nie wiem?! – Milion pytań pojawiło się w mojej głowie.
- Potrzebowaliśmy pieniędzy. A poza
tym i tak nikt tam nie zaglądał. Do tylko niszczał. – Tłumaczyła się mama. Nie
mogłam wydusić słowa. Wujek zostawił coś dla ciebie. Znaleźliśmy to w komodzie.
– Poszła do pokoju obok. Po chwili wróciła z ręcznie robioną szkatułką. –
Proszę. – Podała mi ją.
- Dziękuję. – Wybąkałam i schowałam
szkatułkę do torby. Nie chciałam się rozkleić przy mamie i Pawle, a wiedziałam,
że gdy zacznę oglądać coś związanego z wujkiem na pewno tak się stanie. – Ja już
pójdę.
- Idź. I nie wracaj już. –
Powiedziała mama. – Jedynie w święta możesz odwiedzić Pawła. A teraz żegnam. –
Wyrzuciła mnie z mieszkania zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
W moich oczach natychmiast pojawił
się łzy. Wybiegłam z bloku i weszłam do pierwszego lepszego pubu. Na szczęście
Warszawa jest miastem, które nawet w święta nie zamiera.
- Poproszę pięćdziesiątkę. –
Rzuciłam siadając przy barze. Chciałam sprawdzić, czy zatapianie smutków w
alkoholu naprawdę działa.
- A osiemnaście jest? – Spytał barman
mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Oczywiście. – Podałam mu dowód
osobisty.
- W takim razie proszę. – Nalał mi
kieliszek wódki i przysunął go do mnie. – A może coś do popicia? – Pokiwałam przecząco
głową i wypiłam zawartość kieliszka.
- Jeszcze raz to samo. – Barman nalał
mi kolejną porcję alkoholu.
- Co się stało, że taka młoda
dziewczyna upija się w barze? – Spytał nalewając kolejny kieliszek wódki .
- Problemu, życie. – Jednym łykiem
wypiłam zawartość kieliszka.
- A dokładniej? – Dopytywał się
barman, po raz kolejny zapełniając alkoholem naczynie stojące przede mną. Szybko
znów je opróżniłam.
- Mam taką zasadę, że nieznajomym
nie opowiadam o moich problemach. – Czułam, że język zaczyna mi się plątać.
- Kamil jestem. – Barman wyciągnął
ku mnie dłoń.
- Magda. – Uścisnęłam ją, po czym
wypiłam kolejną porcję alkoholu.
- Więc, skoro już się znamy,
opowiesz mi czemu tu siedzisz? – Kamil spojrzał na mnie pytająco. – Przepraszam
na moment. W rogu baru pojawił się klient. Kiedy Kamil go obsłużył wrócił do
mnie. – To jak będzie?
- Nie wiem, czy powinnam… - Zaczęło
kręcić mi się w głowie.
- Wiesz, ilu ludzie mi się
wygadało? – Nalał mi wódki do kieliszka. – I wszystkim to pomogła. – Dodał zachęcająco.
- Ale ja nie jestem każdy. – Wybąkałam
i wypiłam zawartość kieliszka.
- Wiem.
- To czemu…? – Urwałam w połowie i
spojrzałam na Kamila podejrzliwie. - A tak w ogóle, to czemu chcesz, żebym o
sobie gadała? – Język plątał mi się coraz bardziej zauważalnie.
- Po prostu chcę ci pomóc. – Odparł
spokojnie.
- Pierdolę taką pamięć! –
Wykrzyknęłam w momencie, w którym zaczął dzwonić mój telefon. Wyciągnęłam go z
torebki i starałam się odebrać. Tylko starałam, ponieważ nie dałam rady trafić
w odpowiedni przycisk.
- Może pomogę? – Barman wyciągnął
ku mnie rękę. Podałam mu telefon, a Kamil odebrał i zaczął rozmawiać. – Mógłby pan przyjechać? Pub Mokra. – Zaczekał,
aż rozmówca skończy swoją wypowiedź. –
Dziękuję. – Rozłączył się i podał mi telefon. – Proszę. – Schowałam urządzenie
do torebki. W tym stanie było mi obojętne kto dzwonił i czego chciał.
- Jeszcze raz to samo. – Rzuciłam do
Kamila.
- A może już starczy? – Spytał zaniepokojony
barman.
- Jestem klientem i ja wymagam! – Krzyknęłam
do Kamila
- Magda? – Usłyszałam za sobą głos.
Byłam pewna, że go znam, lecz nie miałam pojęcia do kogo należy. – Zabieram cię
ze sobą. Chodź.
- Ale ja tu piję! – Sprzeciwiłam się.
– I nie mam zamiaru skończyć. – Wypiłam kolejny kieliszek wódki.
- Tak się nie będziemy bawić moja
panno. – Zabrał mi kieliszek i oddał barmanowi.
- Ej, oddaj!
- Nie. Wychodzimy stąd. – Złapał mnie
w pasie i podniósł. Niestety z marnym skutkiem, ponieważ nie mogłam ustać na
nogach. – Oj Magda, Magda. – Siatkarz pokiwał głową, po czym wziął mnie na ręce
i wyniósł z pubu.
- Gdzie mnie zabierasz? – Spytałam,
kiedy wsiadaliśmy do jakiegoś samochodu, chyba do taksówki. Nie widziałam
wyraźnie, a poza tym oczy mi się zamykały.
- Do hotelu. - Odpowiedział, a moja
opadła na jego ramię. Po chwili zasnęłam.
Przecknęłam się jeszcze w recepcji,
kiedy siatkarz nas meldował. Jedyne co zapamiętałam, to przerażony wzrok
recepcjonistki, jakbym była pod wpływem pigułki gwałtu i zaraz miała zostać
wykorzystana przez sportowca. Nie odezwała się jednak, tylko zaprowadziła nas
do pokoju. Wtedy zasnęłam już kamiennym snem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was w ten długi weekend ;)
Rozdział pisany wczoraj w łóżku, odręcznie. Dzisiaj go przepisywałam :P Mam
nadzieję, że się podoba ;)
Chciałabym bardzo podziękować KibicoweLove za nominację do Najlepszego Opowiadania 2013 roku :D Jeśli podoba Wam się to co tworzę, możecie głosować na mój blog tutaj: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html
Za wszystkie głosy BARDZO DZIĘKUJĘ :D
Chciałabym podziękować również Wam. Za co? Za to:
Chciałabym bardzo podziękować KibicoweLove za nominację do Najlepszego Opowiadania 2013 roku :D Jeśli podoba Wam się to co tworzę, możecie głosować na mój blog tutaj: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html
Za wszystkie głosy BARDZO DZIĘKUJĘ :D
Chciałabym podziękować również Wam. Za co? Za to:
To do następnego piątku :) Komentujcie!
Pozdrawiam ;*
Bardzo tajemniczo :D a liczyłam na to że wyjaśni się to kto jej wyznał miłość w końcówce tamtego rozdziału :P a tu proszę kolejna zagadka xd
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco :)
Kiedy następny ? Pozdrawiam ;)
Nadrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńŻeby nie było - czytam. Nie wiem, chyba się nie podpisywałam pod ostatnim rozdziałem, więc robię to teraz.
Czytam - Zakręcona :D
Się porobiło. Wieje mi tu tajemnicą, wiesz? :D
Atakujący z nr 9? Świetnie, tylko, że sprytnie to rozegrałaś na Zbyszku i Maćku :) Mam cichą nadzieję, że to będzie ten drugi :P
Bartman mi tu nie pasuje ;p
buźki ;*
Zakręcona ;)
No i się dzieje!
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie jej mama...
i ciekawi co to za siatkarz ;)
To co? Do piątku :*
I dziękuję za to w serduszko :)
Wiesz co? Sadystka jesteś. Ja tu czekałam na rozwiązanie zagadki, a Ty tego po prostu nie napisałaś w tym rozdziale. I teraz kolejny tydzień będę się zastanawiać kto to był. :) Ale wiesz przecież dobrze, że rozdział jest genialny i jak dla mnie zbyt krótki (zawsze mi mało tej historii) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
P.S. Zrobię sobie reklamę a co :P Nowy rozdział: http://pasio-passione.blogspot.com/
kurcze czekałam czy wyjasni sie to z ta nieznajoma 9 a tu surprise :) ehh poczekam moze w piatek uchylisz rabka tajemnicy ;)
OdpowiedzUsuńkurcze czekalam na wyjasnienie tajemniczej "9" a tu nic :) poczekam do piatku moze tam sie cos wyjasni;) pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia ;)
OdpowiedzUsuńŁo boże coraz bardziej mi się Muzaj poodoba w Twoich oczach.
OdpowiedzUsuńA Matka dziewczyny mnie tak wkurza, jej nie wolno nazywać matką w ogóle.
Zapraszam do siebie kissmeslowley.blogspot.com
Pozdrawiam Anka
aaa i jestem tam i ja!:D
OdpowiedzUsuńteż czekałam na rozwiązanie zagadki a tu :(
myśle że wyjaśnisz to i oświecisz wielu ludzi :D
czekam do piąteczku :D
pozdrawiam cieplutko :*
uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
siatkarskielovestory.blogspot.com
I znowu nie wiem, o którego chodzi >.< Mam nadzieję, że tym tajemniczym okaże się Zibi. Nie to, że Maciek jest do bani, po prostu mam słabość do Bartmana :D I ten sen o wujku ... Mistrzostwo <3
OdpowiedzUsuńAle rodzicielki jej nie gratuluję -_-
Zapraszam do siebie:
http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/
Pozdrawiam, Betty
Rozdział jak zwykle udany ;) Ciągle nie potrafię zrozumieć mamy Magdy i tego jak ją traktuje. To po prostu okropne. Nic dziwnego,że szuka ukojenia w alkoholu. Dobrze, że barman nie był jakiś lewy i przejął się jej losem. Poza tym obstawiam, że to Bartman po nią przyjechał. W końcu Warszawa to jego miast, nie?
OdpowiedzUsuńCzekan na kolejny. Pozdrawiam :*
A u mnie 5 rozdział ;)
http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com
Znowu mam czekać do piątku?! Ja nie dam rady! Już ledwo wytrzymałam do TEGO piątku. Nie masz serca. :(
OdpowiedzUsuńCiekawe, jaki siatkarz ją wyprowadził z tego baru... I weź tu człowieku czekaj do piątku... :D
Pozdrawiam. :)
A! Nominowałam Cię do Liebster Award. :)
OdpowiedzUsuńhttp://nigdy-nie-dorastaj.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html#comment-form
Nadrobiłam wszystko od początku! ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Muzaj wyciągnął ją z baru ;D Czekam na następny rozdział :)
Zapraszam do siebie :)
http://osaczona-siatkowka.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Patatajka ;)
A Ty nadal będziesz trzymać nas w niepewności, nie? :D
OdpowiedzUsuńNie lubię jej mamy, baardzo. I nie dziwię się, dlaczego poszła do baru, ale powinna znać umiar...
I teraz tyle pytań, a na razie brak odpowiedzi...
:*
Zapraszam do mnie na ostatni już rozdział mojego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńhttp://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
Mam nadzieje, że się spodoba :>
Świetny rozdział :), tylko za krótki !! :D
OdpowiedzUsuńczekam na więcej
Pozdrawiam :)
zapraszam na 42 rozdział na http://zwyklyczas.blogspot.com/
Usuńmam nadzieję, że zostawisz po sobie komentarz :)