piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 22



*** 

Rozejrzałam się dookoła. Stałam w pomieszczeniu, w którym wszystko było pokryte bielę, a mgła sięgała mi do połowy uda. Czułam się zdezorientowana, nie znałam tego miejsca. Po chwili ktoś zaczął wyłaniać się z mgły. Wystraszyłam się, lecz moment później, kiedy ujrzałam znajomą twarz uspokoiłam się.
- Wujek? – Chciałam się upewnić.
- Tak, to ja. Nie bój się, to tylko twój sen. – Położył mi rękę na ramieniu. – Przepraszam, że tak cię zostawiłem. Choroba była silniejsza. – Na wspomnienie jego męczącej walki z nowotworem w moich oczach pojawiły się łzy, aby po chwili spłynąć po policzku. – Nie martw się, zawsze będę przy tobie. – Wujek był jedyną osobą z rodziny, z którą się dogadywałam. – Chcę, żebyś także o mnie nie zapomniała, dlatego mam prośbę. – Spojrzałam na niego wyczekująco, nie mogłam wydusić słowa. – U mnie w domu, w pokoju mojej mamy jest komoda. – Kiwnęłam głową na potwierdzenie, że wiem, gdzie znajduje się opisywane miejsce. – W trzeciej szufladzie w szkatułce leży pierścionek zaręczynowy mojej mamy, a twojej prababci. Nie znalazłem kobiety, z którą chciałbym spędzić życie i której chciałbym podarować ten pierścionek, dlatego chciałbym, abyś ty go nosiła. Będzie przypominał ci mnie. – Przytulił mnie. Po chwili się odsunął. – Muszę już iść.
- Nie odchodź, proszę. – Spojrzałam na niego błagalnie przez łzy.
- Zawsze będę przy tobie. – Pocałował mnie w czoło, tak jak wtedy, kiedy byłam dzieckiem i zniknął. Zniknęła również mgła oraz to białe pomieszczenie, a ja obudziłam się u Ignaczaków, na łóżku Sebastiana. Wstałam, wiedząc już, co muszę dzisiaj zrobić.

Po porannej toalecie i ubraniu się w ciuchy, w których przyjechałam na imprezę zeszłam do kuchni. Zastałam tak Krzyśka, Maćka i Karola siedzących przy stole z głowami schowanymi w dłoniach i opartymi na stole.
- Kac? – Spytałam nalewając do szklanki sok pomarańczowy. Upiłam łyk.
- Ciszej kobieto. – Odparł szeptem Kłos. – Ja tu umieram.
- Zrobić wam śniadanie? – Zaproponowałam siatkarzom.
- Chętnie. – Oznajmił Igła. – Tylko po cichu.
- Jeśli po cichu, to musicie przenieść się do salonu. – Chłopcy jęknęli, lecz wykonali moją prośbę. – Krzysiek, gdzie Iwona? Gdzie reszta siatkarzy?
- Iwona pojechała po dzieciaki, a chłopaki zmyli się nad ranem. Zostaliśmy tylko my, trzej królowie. – Westchnął Ignaczak opadając na kanapę.
- Trzej królowie kaca chyba. – Rzuciłam i wróciła do kuchni w celu zrobienia jajecznicy. Kiedy wszystko było już gotowe, nałożyłam trzy porcje na talerze i zaniosłam siatkarzom.
- Matko, ja cię normalnie kocham. – Rzucił nagle środkowy wkładając pierwszego kęsa do ust. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam po kawę. Musiałam obracać dwa razy, ponieważ cztery kubki nie zmieściły mi się w dłoniach. Usiadłam na fotelu i popijając gorący napój rozmyślałam nad dzisiejszym snem. Czy naprawdę rozmawiałam z wujkiem? Czy mam pojechać do jego domu po pierścionek?
- Halo! Ziemia do Magdy! – Muzaj pomachał mi dłonią przed oczami.
- Tak? – Spytałam zdezorientowana.
- Pytałem się jakie plany masz dzisiaj. – Odparł atakujący popijając kawę.
- Jadę do Warszawy. Za moment. PKS-em. – Powiedziałam obojętnie myślami będąc nadal przy wujku, pierścionku i śnie.
- Czyli każdy jedzie w inną stronę. – Podsumował Karol. - Ty do Warszawy, ja do Łodzi, Maciek do Wrocławia, a Ignaczakowie do Ostrołęki.  
- Mam daleko, także pozmywam po śniadaniu i jadę. – Oznajmiłam, po czym podniosłam się, zebrałam brudne talerze i udałam się do kuchni. Nagle usłyszałam, a raczej wyczułam, że ktoś stoi za mną. Poczułam czyjeś dłonie wyciągające z moich brudne naczynia.
- Ja pozmywam. Leć do tej Warszawy. – Usłyszałam atakującego.
- Dziękuję. – Pocałowałam go w policzek. Pobiegłam na górę, zebrałam swoje rzeczy i  z powrotem zbiegłam na dół. – Krzysiu, chciałabym ci podziękować za świetną imprezę. – Przytuliłam się do libero. – I koniecznie podziękuj Iwonie.
- Poczekaj do sylwestra. Wtedy będzie impreza. – Zaśmiał się Igła, po czym zatarł ręce.
- Zaczynam się bać. Do zobaczenia kiedyś tam. – Pocałowałam go w policzek. – Pa chłopcy, do wieczora. – Krzyknęłam Karolowi i Maćkowi wysyłając im buziaki w powietrzu, po czym wyszłam z mieszkania. Poszłam na przystanek. Po chwili pojawił się autobus. Wsiadłam do niego i pogrążyłam się w myślach.

Po paru godzinach jazdy dotarłam do stolicy Polski. Westchnęłam tylko i udałam się na pobliski cmentarz, gdzie znajdował się grób mojego wujka. Po paru minutach marszu byłam przy bramie cmentarnej. Kupiłam bukiet białych chryzantem oraz znicz i weszłam na teren cmentarza. Chwilę błądziłam uliczkami zanim znalazłam grób, gdyż mojego wujka pochowali pół roku temu i jeszcze nie do końca pamiętałam drogę. Gdy już znalazłam miejsce jego pochówku pomodliłam się, po czym usiadłam na znajdującej się przy pomniku ławeczce. Rozmyślałam nad tym, co mam zrobić. Żeby pojechać do domu wujka, musiałabym pojechać po klucz, co wiąże się ze spotkaniem mamy. Postanowiłam jednak odzyskać pierścionek. Zapaliłam znicz, ułożyłam kwiaty na grobie uprzednio sprzątając zeschłe liście i wyszłam z cmentarza, po czym wsiadłam do autobusu, który zawiezie mnie pod sam dom.

Po chwili, która dla mnie trwała zdecydowanie za krótko, byłam już przed moim dawnym blokiem. Powoli weszłam po schodach i stanęłam przed drzwiami mieszkania. Parę minut zastanawiałam się, czy dobrze robię, lecz po chwili zebrałam się w sobie i zapukałam. Drzwi się otworzyły.
- Paweł? – Zdziwiłam się, kiedy ujrzałam mojego młodszego brata.
- Magda! – Przytulił się do mnie. – Tak bardzo za tobą tęskniłem.
- Ja za tobą też. – Pocałowałam go w czubek głowy. – Jest mama?
- Jest. Wchodź. – Pociągnął mnie w głąb mieszkania.
- Magda? – Zdziwiła się moja rodzicielka. – Co ty tutaj robisz do cholery jasnej?
- Spokojnie, nie chcę wrócić. Po prostu chciałabym klucz do domu wujka. – Odparłam nerwowo skubiąc skrawek kurtki.
- Nie mogę ci go dać. – Mamie zaczął trząść się głos.
- Czemu?
- Bo… Bo dom… Bo my… Bo my go sprzedaliśmy. – Spuściła wzrok.
- Słucham?! Jak?! Dlaczego?! Komu?! Czemu ja nic o tym nie wiem?! – Milion pytań pojawiło się w mojej głowie.
- Potrzebowaliśmy pieniędzy. A poza tym i tak nikt tam nie zaglądał. Do tylko niszczał. – Tłumaczyła się mama. Nie mogłam wydusić słowa. Wujek zostawił coś dla ciebie. Znaleźliśmy to w komodzie. – Poszła do pokoju obok. Po chwili wróciła z ręcznie robioną szkatułką. – Proszę. – Podała mi ją.
- Dziękuję. – Wybąkałam i schowałam szkatułkę do torby. Nie chciałam się rozkleić przy mamie i Pawle, a wiedziałam, że gdy zacznę oglądać coś związanego z wujkiem na pewno tak się stanie. – Ja już pójdę.
- Idź. I nie wracaj już. – Powiedziała mama. – Jedynie w święta możesz odwiedzić Pawła. A teraz żegnam. – Wyrzuciła mnie z mieszkania zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
W moich oczach natychmiast pojawił się łzy. Wybiegłam z bloku i weszłam do pierwszego lepszego pubu. Na szczęście Warszawa jest miastem, które nawet w święta nie zamiera.
- Poproszę pięćdziesiątkę. – Rzuciłam siadając przy barze. Chciałam sprawdzić, czy zatapianie smutków w alkoholu naprawdę działa.
- A osiemnaście jest? – Spytał barman mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Oczywiście. – Podałam mu dowód osobisty.
- W takim razie proszę. – Nalał mi kieliszek wódki i przysunął go do mnie. – A może coś do popicia? – Pokiwałam przecząco głową i wypiłam zawartość kieliszka.
- Jeszcze raz to samo. – Barman nalał mi kolejną porcję alkoholu.
- Co się stało, że taka młoda dziewczyna upija się w barze? – Spytał nalewając kolejny kieliszek wódki .
- Problemu, życie. – Jednym łykiem wypiłam zawartość kieliszka.
- A dokładniej? – Dopytywał się barman, po raz kolejny zapełniając alkoholem naczynie stojące przede mną. Szybko znów je opróżniłam.
- Mam taką zasadę, że nieznajomym nie opowiadam o moich problemach. – Czułam, że język zaczyna mi się plątać.
- Kamil jestem. – Barman wyciągnął ku mnie dłoń.
- Magda. – Uścisnęłam ją, po czym wypiłam kolejną porcję alkoholu.
- Więc, skoro już się znamy, opowiesz mi czemu tu siedzisz? – Kamil spojrzał na mnie pytająco. – Przepraszam na moment. W rogu baru pojawił się klient. Kiedy Kamil go obsłużył wrócił do mnie. – To jak będzie?
- Nie wiem, czy powinnam… - Zaczęło kręcić mi się w głowie.
- Wiesz, ilu ludzie mi się wygadało? – Nalał mi wódki do kieliszka. – I wszystkim to pomogła. – Dodał zachęcająco.
- Ale ja nie jestem każdy. – Wybąkałam i wypiłam zawartość kieliszka.
- Wiem.
- To czemu…? – Urwałam w połowie i spojrzałam na Kamila podejrzliwie. - A tak w ogóle, to czemu chcesz, żebym o sobie gadała? – Język plątał mi się coraz bardziej zauważalnie.
- Po prostu chcę ci pomóc. – Odparł spokojnie.
- Pierdolę taką pamięć! – Wykrzyknęłam w momencie, w którym zaczął dzwonić mój telefon. Wyciągnęłam go z torebki i starałam się odebrać. Tylko starałam, ponieważ nie dałam rady trafić w odpowiedni przycisk.
- Może pomogę? – Barman wyciągnął ku mnie rękę. Podałam mu telefon, a Kamil odebrał i zaczął rozmawiać. – Mógłby pan przyjechać? Pub Mokra. – Zaczekał, aż rozmówca skończy swoją wypowiedź. – Dziękuję. – Rozłączył się i podał mi telefon. – Proszę. – Schowałam urządzenie do torebki. W tym stanie było mi obojętne kto dzwonił i czego chciał.
- Jeszcze raz to samo. – Rzuciłam do Kamila.
- A może już starczy? – Spytał zaniepokojony barman.
- Jestem klientem i ja wymagam! – Krzyknęłam do Kamila
- Magda? – Usłyszałam za sobą głos. Byłam pewna, że go znam, lecz nie miałam pojęcia do kogo należy. – Zabieram cię ze sobą. Chodź.
- Ale ja tu piję! – Sprzeciwiłam się. – I nie mam zamiaru skończyć. – Wypiłam kolejny kieliszek wódki.
- Tak się nie będziemy bawić moja panno. – Zabrał mi kieliszek i oddał barmanowi.
- Ej, oddaj!
- Nie. Wychodzimy stąd. – Złapał mnie w pasie i podniósł. Niestety z marnym skutkiem, ponieważ nie mogłam ustać na nogach. – Oj Magda, Magda. – Siatkarz pokiwał głową, po czym wziął mnie na ręce i wyniósł z pubu.
- Gdzie mnie zabierasz? – Spytałam, kiedy wsiadaliśmy do jakiegoś samochodu, chyba do taksówki. Nie widziałam wyraźnie, a poza tym oczy mi się zamykały.
- Do hotelu. - Odpowiedział, a moja opadła na jego ramię. Po chwili zasnęłam.
 
Przecknęłam się jeszcze w recepcji, kiedy siatkarz nas meldował. Jedyne co zapamiętałam, to przerażony wzrok recepcjonistki, jakbym była pod wpływem pigułki gwałtu i zaraz miała zostać wykorzystana przez sportowca. Nie odezwała się jednak, tylko zaprowadziła nas do pokoju. Wtedy zasnęłam już kamiennym snem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam Was w ten długi weekend ;) Rozdział pisany wczoraj w łóżku, odręcznie. Dzisiaj go przepisywałam :P Mam nadzieję, że się podoba ;)
Chciałabym bardzo podziękować KibicoweLove za nominację do Najlepszego Opowiadania 2013 roku :D Jeśli podoba Wam się to co tworzę, możecie głosować na mój blog tutaj: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html
Za wszystkie głosy BARDZO DZIĘKUJĘ :D
Chciałabym podziękować również Wam. Za co? Za to:
 

To do następnego piątku :) Komentujcie!
Pozdrawiam ;*

17 komentarzy:

  1. Bardzo tajemniczo :D a liczyłam na to że wyjaśni się to kto jej wyznał miłość w końcówce tamtego rozdziału :P a tu proszę kolejna zagadka xd
    Zapowiada się interesująco :)
    Kiedy następny ? Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrobiłam ;)
    Żeby nie było - czytam. Nie wiem, chyba się nie podpisywałam pod ostatnim rozdziałem, więc robię to teraz.
    Czytam - Zakręcona :D
    Się porobiło. Wieje mi tu tajemnicą, wiesz? :D
    Atakujący z nr 9? Świetnie, tylko, że sprytnie to rozegrałaś na Zbyszku i Maćku :) Mam cichą nadzieję, że to będzie ten drugi :P
    Bartman mi tu nie pasuje ;p
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i się dzieje!
    Przeraża mnie jej mama...
    i ciekawi co to za siatkarz ;)

    To co? Do piątku :*

    I dziękuję za to w serduszko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co? Sadystka jesteś. Ja tu czekałam na rozwiązanie zagadki, a Ty tego po prostu nie napisałaś w tym rozdziale. I teraz kolejny tydzień będę się zastanawiać kto to był. :) Ale wiesz przecież dobrze, że rozdział jest genialny i jak dla mnie zbyt krótki (zawsze mi mało tej historii) :)
    Pozdrawiam :*
    P.S. Zrobię sobie reklamę a co :P Nowy rozdział: http://pasio-passione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. kurcze czekałam czy wyjasni sie to z ta nieznajoma 9 a tu surprise :) ehh poczekam moze w piatek uchylisz rabka tajemnicy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze czekalam na wyjasnienie tajemniczej "9" a tu nic :) poczekam do piatku moze tam sie cos wyjasni;) pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ło boże coraz bardziej mi się Muzaj poodoba w Twoich oczach.

    A Matka dziewczyny mnie tak wkurza, jej nie wolno nazywać matką w ogóle.

    Zapraszam do siebie kissmeslowley.blogspot.com

    Pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń
  8. aaa i jestem tam i ja!:D
    też czekałam na rozwiązanie zagadki a tu :(
    myśle że wyjaśnisz to i oświecisz wielu ludzi :D
    czekam do piąteczku :D
    pozdrawiam cieplutko :*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. I znowu nie wiem, o którego chodzi >.< Mam nadzieję, że tym tajemniczym okaże się Zibi. Nie to, że Maciek jest do bani, po prostu mam słabość do Bartmana :D I ten sen o wujku ... Mistrzostwo <3
    Ale rodzicielki jej nie gratuluję -_-

    Zapraszam do siebie:
    http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Betty

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zwykle udany ;) Ciągle nie potrafię zrozumieć mamy Magdy i tego jak ją traktuje. To po prostu okropne. Nic dziwnego,że szuka ukojenia w alkoholu. Dobrze, że barman nie był jakiś lewy i przejął się jej losem. Poza tym obstawiam, że to Bartman po nią przyjechał. W końcu Warszawa to jego miast, nie?

    Czekan na kolejny. Pozdrawiam :*

    A u mnie 5 rozdział ;)
    http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Znowu mam czekać do piątku?! Ja nie dam rady! Już ledwo wytrzymałam do TEGO piątku. Nie masz serca. :(
    Ciekawe, jaki siatkarz ją wyprowadził z tego baru... I weź tu człowieku czekaj do piątku... :D
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A! Nominowałam Cię do Liebster Award. :)
    http://nigdy-nie-dorastaj.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  13. Nadrobiłam wszystko od początku! ;D
    Mam nadzieję że Muzaj wyciągnął ją z baru ;D Czekam na następny rozdział :)
    Zapraszam do siebie :)
    http://osaczona-siatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Patatajka ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. A Ty nadal będziesz trzymać nas w niepewności, nie? :D
    Nie lubię jej mamy, baardzo. I nie dziwię się, dlaczego poszła do baru, ale powinna znać umiar...
    I teraz tyle pytań, a na razie brak odpowiedzi...
    :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam do mnie na ostatni już rozdział mojego opowiadania :)
    http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
    Mam nadzieje, że się spodoba :>

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział :), tylko za krótki !! :D
    czekam na więcej
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na 42 rozdział na http://zwyklyczas.blogspot.com/
      mam nadzieję, że zostawisz po sobie komentarz :)

      Usuń