piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 23


Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Promienie słońca wlewające się przez okno sprawiły, że czułam się jak wampir, który płonie żywcem. Z trudem podniosłam ważące tonę powieki i rozejrzałam się dookoła. Ściany były pomalowane na delikatny, błękitny kolor, a w rogu stała dębowa szafa. Leżałam w łożu małżeńskim, przykryta czarną, satynową pościelą. Przetarłam oczy ze zdumienia, starając się przypomnieć wczorajszy dzień. Na próżno.
- Wstałaś wreszcie. – Usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się gwałtownie, na co mój organizm zareagował równie błyskawicznie bólem głowy i obrotami żołądka. – Bałem się już, że zapadłaś w jakąś śpiączkę. – Siatkarz podał mi coś do picia. Spojrzałam na szklankę nieufnie. – Spałaś czternaście godzin. Aspiryna. – Powiedział, gdy zobaczył mój zdezorientowany wzrok.
- Co ty tutaj robisz? Co ja tu robię? Co się wczoraj działo? – Masa pytań cisnęła mi się na usta, lecz mój mózg nie był w stanie znieść ich aż tylu, co zakomunikował mi ostrym bólem głowy. Wypiłam więc duszkiem zawartość szklanki.
- Grzeczna dziewczynka. – Sportowiec odebrał ode mnie puste naczynie. – Szkoda, że nie byłaś taka grzeczna wczoraj.
- Powiesz mi wreszcie, co się działo? – Spytałam lekko poddenerwowana.
- Nie znam historii od początku. – Zakomunikował, po czym wstał i podszedł do stolika, na którym leżał telefon. – Zamówić ci śniadanie? – Odmówiłam, nadal czując szaleńczy taniec mojego żołądka.
- Jedyne co pamiętam, to to, że zrobiłam chłopakom śniadanie i… Właśnie! Maciek i Karol! – Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. – Przecież oni nawet nie wiedzą gdzie jestem! – Druga dłoń dołączyła do pierwszej.
- Ty jakąś masochistką jesteś czy co? Mało ci bólu głowy? – Złapał mnie za nadgarstki i delikatnie odłożył moje dłonie na kolana. – Maciek o wszystkim wie. Nie był co prawda zadowolony, że jesteś ze mną, ale myślę, że ci wybaczy. – Uśmiechnął się szelmowsko.
- Dzięki. – Odwzajemniłam uśmiech. Niestety nie tak wspaniały jak jego. – Co ty tutaj właściwie robisz? Nie powinieneś być w Rzeszowie?
- Wczoraj było Wszystkich Świętych, a tak się składa, że mam rodzinę pochowaną na jednym z warszawskich cmentarzy. – Odparł jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Na całe szczęście, bo inaczej… - Zamknął oczy jednocześnie zaciskając dłonie w pięści.
- Spokojnie. – Odparłam głaszcząc go po ramieniu. – Przecież nic się nie stało. – Skierował swoje hipnotyzujące źrenice na moje oczy. Wpatrywałam się w nie, nie mogąc się odezwać.
- Dziękuję. – Oznajmił po czym ponownie podszedł do telefonu. – To co chcesz na śniadanie? - Spytał wybierając numer.
- Nic nie chcę. Nie zamawiaj. – Wyskoczyłam z łóżka, aby zabrać atakującemu telefon. Zatrzymał mnie dopiero zaskoczony wzrok Zbyszka. Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie tylko bieliznę i koszulkę meczową siatkarza. Spaliłam raka i błyskawicznie znalazłam się na łóżku przykrywając się po uszy kołdrą. – Dlaczego mam yyy… to na sobie? – Spytałam upewniając się, że cała jestem zakryta.
- Powiedzmy, że twoja koszulka nie nadawała się do niczego. – Powiedział Zibi spuszczając wzrok.
- Jak to? – Dopytywałam się. Bartman nie odpowiedział tylko wyszedł do łazienki. Po chwili wrócił ze skrawkiem materiału w ręku. – Co to jest?
- Twoja bluzka. – Odparł rzucając ją do mnie. Zaczęłam obracać bluzkę dokładnie się jej przyglądając. Na pierwszy rzut oka była tylko pobrudzona błotem, lecz kiedy bardziej się jej przyjrzałam dostrzegłam długie rozdarcie na prawym boku.
- Co się z nią stało? – Zapytałam przerażona.
- Nie pamiętasz? – Pokiwałam przecząco głową. – Kiedy wyszliśmy z taksówki potknęłaś się i zaczepiłaś bluzką o zdobienia na furtce. – Oszołomiona nie mogłam wydusić z siebie słowa. – Przepraszam. – Schował twarz w dłonie. – Powinienem był cię złapać, ale akurat zadzwonił Maciek. Zacząłem z nim rozmawiać i cię puściłem. Przepraszam. – W pierwszym odruchu chciałam wyskoczyć z łóżka, podbiec do niego i go przytulić, pocieszyć. Przypomniałam sobie jednak co mam na sobie.
- Chodź tutaj. – Powiedziałam i kiedy atakujący podszedł uścisnęłam go z całej siły. – To nie twoja wina, że ta głupia bluzka się rozdarłam. Przecież gdyby nie ty siedziałabym teraz niewiadomo gdzie z niewiadomo kim. Dziękuję. – Pocałowałam go w policzek. Podniósł głowę rozpromieniony.
- To teraz ty idziesz pod prysznic, a ja skoczę po śniadanie. – Wyplątał się z moich objęć i wybiegł z pokoju jakby się paliło. Zaśmiałam się tylko i za radą Zbyszka poszłam się odświeżyć.
Wzięłam ręcznik z szafy i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Po odkręceniu wody i paru minutach poświęconych na wyregulowanie temperatury pogrążyłam się w myślach usiłując przypomnieć sobie, co się wczoraj działo. Pamiętam szykowanie chłopakom śniadania i ich zbolałe miny, kiedy kac męczył ich tak jak teraz mnie. Pamiętam cmentarz, gdzie zastanawiałam się nad zrobieniem czegoś. Ale czego? Nie pamiętam. Wyszłam z kabiny i owinęłam się w ręcznik. Stanęłam przed lustrem przyglądając się mojej zmęczonej twarzy, kiedy nagle dostałam olśnienia.
- Wujek! – Wykrzyknęłam i wybiegłam z łazienki. Szybko odnalazłam moją torbę, w niej dowód, że to wszystko mi się nie przyśniło. Wyjęłam szkatułkę i zaczęłam obracać ją w dłoniach.
- Najpierw koszulka teraz ręcznik. Co będzie następnie? Toples? – Podskoczyłam słysząc słowa za sobą. Odwróciłam się.
- Bartman! Co ty tu robisz? – Spytałam jednocześnie starając się opanować kołatanie mojego serca.
- Jakbyś nie zauważyła, to razem wynajęliśmy ten pokój. – Odparł rozkładając się na łóżku. Poczułam, że ręcznik zaczyna mi spadać, więc podtrzymałam go.
- Masz szczęście, że mam kaca. – Wykrztusiłam i uciekłam do łazienki. Szybko ubrałam swoje rzeczy. Był tylko jeden problem – nie miałam czym okryć góry. Westchnęłam tylko i ze zrezygnowaniem założyłam koszulkę Zbyszka. Przejrzałam się w lustrze, po czym, po wcześniejszym wzięciu głębokiego wdechu, wyszłam z pomieszczenia.
- Coś taki zadowolony? – Spytałam jak gdyby nigdy nic widząc wyszczerzonego Bartmana na łóżku.
- Tak po prostu. – Odparł po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej. Nie sądziłam, że to w ogóle możliwe. – To teraz ja skoczę pod prysznic, a ty załatw w spokoju swoje sprawy. – Wskazał ruchem głowy na leżącą na stoliku szkatułkę. – Za chwilę powinni ci przywieść śniadanie. – Przewróciłam oczami, a Zbyszek zniknął za drzwiami łazienki.
Podeszłam do stolika i zabrałam z niego szkatułkę. Usiadłam z nią na łóżku i otworzyłam. W środku znajdował się pierścionek oraz list skierowany do mnie. Otworzyłam go i zaczęłam czytać:

17 maja 2013r.
Kochana Madziu!
     Jeśli to czytasz, to znaczy, że niestety przegrałem walkę z moją chorobą. Chcę, żebyś miała po mnie jakąś pamiątkę, dlatego podarowałem Ci ten pierścionek.
     Wiem, że na pewno jesteś zaskoczona. Niecodziennie dostaje się pierścionki zaręczynowe od własnych wujków. Jednak nie mam nic cenniejszego od tej pamiątki rodzinnej. Pamiątki, ponieważ należał do twojej prababci. Dostałem go od mojej mamy prawie 30 lat temu. Nie wiedziałaś o tym, ponieważ po paru latach ja sam zapomniałem o tym pierścionku. Przypomniał mi o nim Wojtek wdrapując się na szafkę i zrzucając tą szkatułkę na podłogę. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że nie masz niczego, co mogłoby Ci o mnie przypominać. Dlatego piszę ten list głaszcząc mruczącego Wojtka. Moja mama dała mi go w nadziei, że podaruję ten pierścionek kobiecie mojego życia. Niestety takowej nie spotkałem, a nie chcę, żeby ta pamiątka leżała przez kolejne lata pokryta kurzem.
     Proszę Cię więc, abyś nosiła ten pierścionek i przypominała sobie nasze rozmowy za każdym razem, gdy na niego spojrzysz. I nie smuć się z powodu mojej śmierci. Pamiętaj, że zawsze będę przy Tobie.
Kochający Cię Dujek

Ze łzami w oczach patrzyłam na list. Uśmiechnęłam się przypominając sobie jego przezwisko Dujek. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć skąd się wzięło. Schowałam list z powrotem do szkatułki, a pierścionek włożyłam na palec. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Podbiegłam otworzyć.
- Dzień dobry, przyniosłam śniadanie. – Oznajmiła młoda dziewczyna o czarnych, prostych włosach sięgających do połowy pasa. – Smacznego.
- Dziękuję. – Odebrałam od niej posiłek i zamknęłam drzwi. – I ja mam to wszystko niby zjeść? – Spytałam sama siebie patrząc na tacę.
- Mogę ci pomóc. – Poskoczyłam. – Jeśli chcesz oczywiście.
- Bartman, musisz mnie tak straszyć?! – Spojrzałam na niego z wyrzutem grożąc jednocześnie palcem.
- Przepraszam. – Podniósł obie ręce w geście poddania się. – To co, jemy? – Pokiwałam twierdząco głową, po czym obydwoje usiedliśmy na łóżku. – Smacznego. – Powiedział ZB9, po czym zaczął wcinać kanapkę z dżemem.
- Smacznego. – Opowiedziałam zabierając się za jedzenie musli. – Zbyszek? – Zaczęłam po chwili.
- Tak? – Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Czy my spaliśmy razem w tym łóżku? – Spytałam bojąc się odpowiedzi.
- No co ty. – Uspokoił mnie Zibi kładąc mi rękę na ramieniu. – Tam jest duże łóżko. – Wskazał ręką na wnękę po lewej stronie szafy. Odetchnęłam z ulgą. – Zadowolona?
- Bardzo. – Odparłam. Po chwili zadzwonił mój telefon. – Halo?
- Gdzie ty jesteś? – Spytał Maciek trzęsącym się głosem.
- Jeszcze w Warszawie, wracam wieczorem. – Odparłam uprzedzając jego pytanie.
- Nic ci nie jest?
- Nie, wszystko jest w porządku. Nie martw się. Pozdrów Kłosa. Pa. – Zakończyłam połączenie.
- Maciuś? – Spytał Zbyszek.
- Maciuś. – Odpowiedziałam tylko i zabrałam się za kończenie śniadania. Jedliśmy w kompletnej ciszy. Dopiero, kiedy skończyliśmy posiłek odezwałam się. – Chciałam ci bardzo podziękować. – Przytuliłam go. – Gdyby nie ty…
- Przestań, to nic takiego. – Uśmiechnął się.
- I tak dziękuję. – Pocałowałam go w policzek.
- Nie masz za co.
- Opowiedziałbyś mi co się działo? Bo nic nie pamiętam. – Zrobiłam oczy kota ze Shreka. – Bardzo proszę.
- Nie mam zielonego pojęcia czemu tam poszłaś i czemu zaczęłaś pić. – Zaczął Bartman. – Kiedy przyszedłem byłaś jedyną dziewczyną w barze pełnym napalonych facetów. – Serce zaczęło mi szybciej bić. – Najgorszy był ten barman. Po prostu rozbierał cię wzrokiem. – Wzdrygnęłam się. – Na całe szczęście był na byle mądry, że poinformował mnie gdzie jesteś. Gdyby nie to, to pewnie któryś zabrałby cię ze sobą. – Powiedział zaciskając dłonie w pięści.
- O Boże. – Wykrzyknęłam wyobrażając sobie tych wszystkich facetów. – Jeszcze raz ci bardzo dziękuję. – Przysunęłam się to niego. Przez chwilę patrzyłam mu prosto w oczy i nagle wpiłam się w jego wargi. Tak samo szybko odskoczyłam od niego. – Przepraszam. – Wybąkałam i ze łzami w oczach wybiegłam z hotelu.

~~~~~~~~~~~~~~



Witam ;) Kompletnie nie podoba mi się to na górze, ale oceńcie to sami :P
Mam prośbę. Możecie napisać adresy do swoim blogów pod tym postem? Mój brat cioteczny niestety usunął zakładkę „Wasze ;)” (tak to jest jak się zostawia 2-latka samego w pokoju z włączonym komputerem xD)
Następny rozdział będzie w piątek, ale tylko jeśli pod tym postem będzie 20 komentarzy :)
Kto go poznaje? :D

Pozdrawiam ;*

23 komentarze:

  1. Ja go poznaję :P
    Ale na końcu rozdziału to mnie zaskoczyłaś. Z Madzi diabełek wychodzi :P
    Dlaczego Ci się nie podoba? Przecież jest świetne. Nie sądziłam, że to Zbychu :)
    Pozdrawiam
    P.S. Nowy :) http://pasio-passione.blogspot.com/2013/08/trzynastka.html

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany! Co ona zrobiła?! To mnie zaskoczyło, i to bardzo. Ciekawe, co o tym zajściu myśli Zibi... O.o
    Super rozdział, kompletnie mnie zaskoczyłaś. Jeszcze po tym nie doszłam do siebie. ;)
    Pozdrawiam.
    http://nigdy-nie-dorastaj.blogspot.com/
    PS. Pewnie, że poznaję. Ładną ma teraz fryzurę, nie ma co! xd

    OdpowiedzUsuń
  3. No kurcze ciekawe kiedy sie okaze z kim ona bedzie? czy z Maćkiem czy ze Zbyszkiem :) czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona ma być z Muzajem ! pliss *.* ciekawe co o tym myśli Zibi ? :o
    Rozdział super jak zawsze :P
    Ps. Mazi coś ty sobie zrobił ! o.O
    A ja zapraszam do siebie na opowiadanie też o Muzaju http://kissmelovevolleyball.blogspot.com/2013/08/prolog.html


    Pozdrawiam Lolkaa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :D Bartman mnie rozwala :D
    A to mój nowy blog :D
    http://nowe-miasto-nowe-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Za dużo tu Bartmana i jeszcze ta końcówka... Nie zrobisz mi tego! xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooooo .... Bartman? Czułam, że to się tak skończy :D Poczekamy co się będzie działo później :D
    Zapraszam do siebie:
    http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Betty

    OdpowiedzUsuń
  8. Bartman?! :D o kurde, chociaż to było prawdopodobne to zdziwiłas mnie :D swietny jak zwykle, pozdrawiam cieplutko :*

    uciekajacodoprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam na kolejny :)K.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ona ma być z Maćkiem a nie z Bartmanem !
    Nie wiem czemu Ci się nie podoba, jak dla mnie bomba ! :D
    Ale ja się pytam jak można skończyć w takim momencie ? Gdzie ona pobiegła ? Ja się pytam :P


    Pozdrawiam ;*
    zwyklyczas.blogspot.com
    na-przekor-innym.blogspot.com <------- nowy projekt zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No, no, no... a ja nadal jestem TeamMuzaj. I to się raczej nie zmieni ;)
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Łał, dopiero znalazłam tego bloga i jest ŚWIETNY!
    Jejku chciałabym żeby była z Maćkiem, ona musi być z Maćkiem xDD
    Pozdrawiam./Eff

    OdpowiedzUsuń
  13. Ajć się zrobiło w końcówce ;d
    Bardzo bardzo fajny rozdział :D
    Sama teraz siedzę w hotelu ale Rzeszowskim i gdyby mnie odwiedził Zibi to bym się ucieszyła xdd (tak wiem nie gra już w Asseco)

    OdpowiedzUsuń
  14. http://zwyklyczas.blogspot.com/2013/08/43.html
    zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. M+M? Trzy razy tak przechodzisz!
    M+Z Trzy razy nie :D
    Nie no na serio wolałabym tą pierwszą wersje!

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny czekam na następny :) :p

    OdpowiedzUsuń
  17. Wolałabym, żeby Magda była z Maciejem, ale z każdym rozdziałem powoli tracę na to nadzieję...
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. tak mi się wydaje, że Magda bardziej pasuje do Maćka niż do Zbyszka :)czekam na Piątek :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Magda serio? Zibi- NIE! Maciek- TAK, pamiętaj ;)
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam na prolog do mnie http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja tak osobiście nie przepadam za Bartmanem. Wole Muzajka. Zdecydowanie. Czekam na rozwój akcji. Czemu ona go pocoałowała? Widać, że Maciek coś do niej czuje.

    Naiwność jedna z potencjalnych chorób cywilizacyjnych. Ludzie robią wszystko by być w centrum uwagi, by być docenianym, często narażając się na szyderstwa, podobnie zrobiła Łucja, którą życie wystawia na kolejną próbę. Tym razem na swojej drodze spotkała Jego - młodego, obiecującego przyjmującego Skry. Co z tego wyniknie? Zapraszam serdecznie na PROLOG nowej historii.

    heroicznanaiwnosc.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  22. Zbysio jest bardzo opiekuńczy, co mi się osobiście podoba ;) Za to nie podoba mi się to jak Magda spławia martwiącego się Maćka. To po prostu nie w porządku.

    A co do pocałunku... Mam wrażenie, że najgorzej na tym wyjdzie Zbyszek.

    http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń