sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 30


Zmierzałam właśnie na przystanek autobusowy, gdy poczułam czyjeś ręce na biodrach. Tylko ze względu na śpiącego na moich rękach Arka z mojego gardła nie wydobył się krzyk. Z bijącym sercem odwróciłam się na pięcie.
- Niespodzianka! – Wykrzyknął siatkarz, a ja zgromiłam go wzrokiem. – Ups, przepraszam. – Powiedział szeptem patrząc na śpiącego Wlazłego.
- Nic się nie stało. – Uśmiechnęłam się. – A co ty tu w ogóle robisz? – Spytałam zdziwiona.
- Mario mni poprosił, żebym po was przyjechał, bo jeszcze chwilę musiał zostać i pogadać z trenerem. – Wytłumaczył się. – I oto jestem. – Wyprostował się, po czym delikatnie ukłonił. – Jestem do pani dyspozycji.
- Do Wlazłych poproszę. – Powiedziałam poważnie i ruszyłam w stronę auta Karola. – Weźmiesz zakupy? – Poprosiłam środkowego.
- Nie ma sprawy. – Podniósł z ziemi torbę, od razu do niej zaglądając. Nagle zatrzymał się zaskoczony. Wyciągnął prezent dla Zbyszka i spojrzał na mnie pytająco. Po chwili jednak się otrząsnął, schował bokserki i bez słowa podszedł do samochodu. Otworzył przede mną drzwi, aby mogła delikatnie posadzić i przypiąć pasami Arka. Zakupy schował do bagażnika i usiadł na miejscu kierowcy. Bez słowa usiadłam na siedzeniu obok, a środkowy odpalił silnik i odjechaliśmy z pod galerii.
Po kilku minutach jazdy w grobowej ciszy zatrzymaliśmy się pod domem Wlazłych. Wysiadłam i wyciągnęłam torbę z bagażnika. Podniosłam potem do tylnych drzwi, otworzyłam je i delikatnie, aby nie obudzić Arka, odpięłam pas. Przesunęłam rączkę torby na zgięcie łokcia i wzięłam ostrożnie małego Wlazłego na ręce. Odwróciłam się nogą zamykając drzwi i pomaszerowałam do drzwi. W tym czasie Kłos odjechał swoim samochodem z piskiem opon. Westchnęłam tylko i czołem zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzył mi Mariusz. Był trochę zdziwiony widokiem syna śpiącego o tak wczesnej porze. Wziął jednak syna na ręce, a mnie gestem ręki zaprosił do wejścia do środka. Szybkim krokiem zaniósł Arka do jego pokoju i po minucie był z powrotem w salonie.
- Widzę, że zakupy się udały. – Powiedział delikatnie podnosząc lewy kącik ucha. – Jakim cudem udało ci się sprawić, że Arek śpi o tak wczesnej porze? Ani mi ani Paulinie nigdy się to nie udaje. – Skrzyżował ręce na piersi.
- Nie mam zielonego pojęcia. – Wzruszyłam ramionami. – Widocznie po prostu się zmęczył. W końcu dla niego obejście galerii to jak wejście na Mount Everest.
- Możliwe. – Zamyślił się. – A co tak mało tych zakupów? – Spojrzał na torbę leżącą koło moim stóp.
- Tak jakoś wyszło. – Odpowiedziałam nie wiadomo dlaczego unikając wzroku Mariusza. – Nic ciekawego nie było do kupienia.
- Właśnie! – Wykrzyknął nagle, wstał z kanapy i pobiegł do kuchni. Po chwili wrócił z czymś białym w ręku. Usiadł koło mnie i położył mi tą białą rzecz na kolanach.
- Co to jest? – Spytałam biorąc, jak się okazało, kopertę do ręki.
- Jak to co? Twoja wypłata. – Przewrócił oczami.
- A-ale jak to? – Spytałam zdziwiona. – Że już?
- No tak. Przecież minął już miesiąc twojej pracy. – Mario był chyba lekko zaskoczony moją zwolnioną pracą mózgu.
- Dziękuję. – Odparłam tylko i otworzyłam kopertę. Moim oczom ukazał się gruby plik banknotów. – Aż tyle? Przecież to za dużo.
- Nie za dużo tylko akurat. Byłaś na każde wezwanie, tyle razy zostawałaś dłużej. Należy ci się. – Uśmiechnął się szeroko.
- Ale… - Nie miałam żadnych argumentów. – Bardzo dziękuję. – Przytuliłam go mocno.
- Bo mnie udusisz. – Odsunęłam się od niego. – Leć już do domu zanim tam wszystko rozniosą.  – Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jak to rozniosą? Kto? – Zaczęłam się dopytywać, nie wiedząc o co mu chodziło.
- Jak wrócisz do domu to się dowiesz. – Uśmiechnął się tajemniczo. – Także radzę ci już jechać. Bo wiesz… Nie wiadomo co im strzeli do głowy.
- No tak. – Zgodziłam się z Mario. – To ja jeszcze raz dziękuję i uciekam. – Pocałowałam go w policzek.
- Pa. – Powiedział, a ja wyszłam na dwór i skierowałam się w kierunku przystanku autobusowego.
Po chwili stałam już z bijącym sercem przed naszym blokiem. Wzięłam głęboki wdech bojąc się co zastanę w mieszkaniu. Będąc na schodach do moich uszu doszedł dźwięk jakby kibiców na trybunach. Na drżących nogach weszłam do mieszkania i mnie zamurowało. W salonie na kanapie siedzieli Muzaj, Kłos i Zator, a obok na fotelu Plina i Winiar.
- Madzia wróciła! – Wykrzyknął Karol przekrzykując komentatora sportowego. – Jak tam się dzień udał?
- Co wy tu robicie? – Spytałam, kiedy minął pierwszy szok ignorując pytanie środkowego.
- Bo wiesz… - Zaczął Pliski. – Bo dzisiaj… Zator! – Rzucił poduszką w libero. – Ty powiedz!
- Ale czemu ja? – Spytał zmartwiony i wystraszony Paweł.
- Bo wyglądasz z nas najbardziej dziecinnie i instynkt macierzyński nie pozwoli jej ciebie uderzyć. – Wyjaśnił spokojnie Daniel.
- No dobra… - Poddał się Zatorski. – No więc chodzi o to, że dzisiaj jest Liga Mistrzów, a do tego gra Barcelona kontra Real… - Unikał mojego wzroku jak ognia. – Nie gniewasz się?
- Nie ma sprawy. Oglądajcie sobie. – Uśmiechnęłam się. – Mi to nie przeszkadza.
- Serio?! – Powiedzieli wszyscy razem.
- No tak. Ja nawet lubię piłkę nożną. – Oczy wszystkich siatkarzy powiększyły się do rozmiaru pięciozłotowej monety. – Ehh… - Westchnęłam tylko i poszłam do kuchni. – Zrobić wam coś do jedzenia? – Wychyliłam się z kuchni.
- Nie, wystarczy nam to co mamy. – Odpowiedział Maciek, reszta nie mogła nadal wydusić z siebie słowa.
- Okej. – Odparłam i zaczęłam robić sobie kanapki. Po chwili z przyrządzonym posiłkiem poszłam do salonu i stanęłam za kanapą. – Znajdzie się dla mnie miejsce?
- Jasne. – Odpowiedział Kłos. – Zati, posuń się grubasie! – Popchnął libero, a ten spadł na podłogę. – Proszę. – Środkowy się wyszczerzył.
- Dziękuję. – Uśmiechnęłam się sztucznie i ku zdziwieniu Karola usiadłam koło Pawła na podłodze. Sam Zati też się zdziwił, ale w jego oczach było widać radość.
- Ale… - Zaczął środkowy, lecz przerwał mu drugi środkowy, Daniel.
- Ej… widziałeś to?! – Krzyknął. – Przecież wystarczyłoby, żeby podał do Iniesty, a nie sam leciał na bramkę. – Schował twarz w dłoniach, a ja skierowałam wzrok na telewizor.
- O rzesz ku..! – Wykrzyknął po chwili Winiar, kiedy jeden z zawodników Realu strzelił tuż koło bramki. Na szczęście powstrzymał się przed wypowiedzeniem ostatniego słowa.
- Jaki orzeszku? – Dopytywał się Plina. – Włoski czy może laskowy?
- No hiszpański przecież! – Wtrącił się Maciek wskazując ręką na telewizor. Na tym skończyła się ta wymiana zdań, a ja coraz bardziej interesowałam się meczem.
Po półgodzinie byłam już tak wciągnięta w mecz, że nie docierały do mnie żadne słowa ani inne bodźce. Komentowałam każdą akcję.
- Gdzie ty tu idioto widziałeś spalony? – Krzyknęłam do sędzi, kiedy poniósł chorągiewkę do góry. Każdy z siatkarzy błyskawicznie przeniósł wzrok na mnie. – No co?
- Ty wiesz co to jest spalony?! – Winiarski zaskoczony aż podniósł się z fotela.
- A czemu miałabym nie wiedzieć? – Na te słowa zostałam porwana przez przyjmującego w ramiona. – Ale wiesz, że wolę Barcę? – Błyskawicznie zostałam odstawiona z powrotem na ziemię.
- Ale i tak cię uwielbiam! – Wykrzyknął i ponownie znalazłam się w jego ramionach. – Ideał nie dziewczyna. – Podsumował uwalniając mnie ze swoich ramion.
- Ejj… Nie zapędzaj się, bo cię Dagmara z domu wyrzuci. – Wtrącił się Karol i tym razem to on porwał mnie w ramiona.
- A ciebie Ola rzuci. – Powiedział Pliński, a Kłos błyskawicznie mnie puścił. Wzięłam głęboki wdech, ponieważ będąc uwięziona w długich ramionach nie mogłam złapać powietrza. Posłałam wdzięczne spojrzenie Danielowi i zajęłam swoje miejsce koło Zatorskiego.
Końcowy gwizdek. Barcelona wygrała z Realem 2:1, z czego niestety nie cieszył się Winiarski.
- Dobra, to my się będziemy zbierać. – Oznajmił Zatorski wstając. Dokładnie to samo zrobili Winiarski i Pliński.
- Dziękujemy za wspaniały mecz. – Plina pocałował mnie w policzek. – Może to powtórzymy? – Poruszał charakterystycznie brwiami.
- Może może. – Uśmiechnęłam się wstając. – Zobaczymy, jak będziecie grali mecze i czy będziecie wygrywali.
- I to się nazywa motywacja! – Powiedział Winiarski. – Myślę, że od tej pory będziemy wszyściusieńsko wygrywać. – Przytulił mnie. – Dobranoc. – Pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia. – Zatorski również pocałował mnie w policzek. – Kolorowych snów. – Uśmiechnął się i razem z Danielem i Michałem wyszli z mieszkania.
- Musimy porozmawiać moja panno. – Oznajmił Kłos, a ja się przestraszyłam. O co mu może chodzić? O Zbyszka? – Czemu ja nic nie wiem o tym, że lubisz nogę? – Kamień spadł mi z serca.
- Jakoś nie było okazji ci o tym powiedzieć. – Powiedziałam tylko i poszłam do salonu. Zastałam tam Maćka śpiącego na kanapie. Na ten widok kąciki moich ust automatycznie powędrowały w górę. – Karol, chodź mi pomóc. – Zawołałam cichutko środkowego.
- O co cho… oooo. – Zdziwił się Karol zobaczywszy śpiącego atakującego. – Jak mam ci pomóc? Przecież go nie zaniosę do pokoju! – Skrzyżował ręce na piersi.
- Nie chodzi mi o to. – Przewróciłam oczami. – Chodziło mi o to, żebyś podtrzymał jego głowę, żeby mogła położyć poduszkę.
- No chyba, że tak. – Podszedł do kanapy i delikatnie, tak jakbym miał na rękach dziecko, przytrzymał głowę Maćka. W tym czasie podłożyłam poduszkę. - Dobra, ja lecę kimać. Dobranoc. – Powiedział i poszedł do swojego pokoju.
- Dobranoc. – Odpowiedziałam nie spuszczając wzroku ze śpiącego Maćka. Wyglądał tak słodko! Uśmiechnęłam się, po czym pocałowałam go w czoło i poszłam pod prysznic, aby pół godziny później być w krainie Morfeusza.

Obudziłam się dość wcześnie. Cicho się ubrałam i poszłam do kuchni. Założyłam ten pamiętny różowy fartuch i zabrałam się za robienie śniadania. Kiedy było już gotowe, poszłam do salonu, gdzie spał Maciek i usiadłam na skrawku kanapy.
- Wstajemy kochani… - Wyszeptałam mu do ucha. – Mikołaj był. – Uśmiechnęłam się.
- Ale o co chodzi? – Spytał zaspany Muzaj przecierając dłońmi oczy.
- Zobacz, co Mikołaj dla ciebie zrobił. – Położyłam mu na kolanach tacę z jedzeniem.
- Przekaż temu Mikołajowi, że jest wspaniały. – Pocałował mnie w policzek i zabrał się za pochłanianie śniadania.
- Przekażę, przekażę. – Zaśmiałam się. Nagle ze swojego pokoju wyskoczył środkowy.
- Co się tutaj dzieje? – Spytał łapiąc się za boki.
- Mikołaj mnie odwiedził i zobacz co dla mnie zrobił. – Pokazał Karolowi tacę ze śniadaniem.
- A o mnie jak zwykle zapomniał… - Kłos spuścił głowę smutny.
- Na pewno zapomniał? – Zaczęłam się dopytywać. – A może po prostu nie zaglądałeś jeszcze do kuchni? – Kłosowi zapaliły się oczy i szybkim krokiem poszedł do kuchni.
- Magda, jesteś wspaniała! – Krzyknął wracając do salonu z identyczną tacą jaką miał Maciek.
- Ja? – Zdziwiłam się. – Mikołajowi podziękuj. Ja tylko przekazałam informację od niego. – Wzruszyłam ramionami.
- To skoro masz takie dobre układy z nim to przekaż mu podziękowania. – Pocałował mnie w policzek i zabrał się za pochłanianie jedzenia.
- Przekażę. – Uśmiechnęłam się, po czym wstałam i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z pod łóżka czekoladki w kształcie piłek do siatkówki i wróciłam do chłopaków. – Patrzcie co jeszcze Mikołaj dla was zostawił. – Wzrok siatkarzy błyskawicznie został skierowany na mnie.
- Ale ten Mikołaj nas rozpieszcza! – Uśmiechnął się szeroko Maciek i mocno mnie przytulił. Karol nic nie powiedział.
- To skoro już jesteś w takim dobrym humorze, to powiesz mi, czemu wczoraj tak wcześnie na trening poszedłeś? – Skrzyżowałam ręce na piersi i patrzyłam wyczekująco na atakującego.
- To znaczy… yyy… - Wsadził do buzi pięć czekoladek. – Bo misłm cś złwić. – Wytłumaczył się.
- Tak… Teraz już wszystko rozumiem. – Powiedziałam z ironią. – Dobra, ja się zbieram do szkoły. – Powiedziałam i poszłam po plecak. – Pa. – Rzuciłam i wyszłam z mieszkania.

Zmierzałam ku sali 112 szukając wzrokiem Pauliny. Odnalazłam ją rozmawiającą z dwiema innymi dziewczynami, więc postanowiłam się nie wtrącać w ich rozmowę. Ustałam z boku i zaczęłam oglądać plakat mówiący o szkodliwości papierosów. Nagle poczułam, że ktoś stuka mnie w ramię. Odwróciłam się i ujrzałam przez sobą Tomka. Czułam jak moje źrenice poszerzają się ze zdziwienia.
- Hej… - Powiedział nieśmiało. – Mogę ci zająć chwilkę?
- Jasne. – Uśmiechnęłam się.
- Bo ty się kolegujesz z Paulą, prawda? – Pokiwałam twierdząco głową. – To słuchaj, mam do ciebie pytanie… - Spuścił wzrok.
- Jakie?
- Mówiła ci coś o mnie? – Nadal nie mogliśmy utrzymać kontaktu wzrokowego.
- Podoba ci się? – Nie odpowiedział tylko delikatnie pokiwał głową.
- Chciałem podejść, zagadać, ale ciągle koło mnie są moi koledzy, a głupio by mi było tak pójść sobie bez słowa… - Westchnął. – To wczorajsze spotkanie było jak dar od niebios.
- Czyli pogadaliście sobie wczoraj? – Zaczęłam się dopytywać.
- Tak trochę… Bo Paula się chyba mnie wystraszyła… - Zaczął bawić się guzikiem swojej koszuli.
- Czemu miałaby się ciebie wystraszyć?
- Bo tak szybko uciekła… Ehh… Widać nie mam szczęścia… - W końcu złapaliśmy kontakt wzrokowy. W jego oczach było tak dużo smutku, że aż moje serce zaczęło się krajać.
- Nie martw się, pogadam z nią. – Dzwonek na lekcje przerwał naszą rozmowę, jednak Tomek poszedł pod salę delikatnie się uśmiechając.

- Magda, podejdź do tablicy i rozwiąż zadanie dwunaste. – Powiedziała nauczycielka na lekcji matematyki. Posłusznie wstałam i wczytując się w treść zadania podeszłam do tablicy. Wzięłam kredę do ręki i zaczęłam wypisywać dane. Nagle ktoś zapukał do drzwi, które pochwili się otworzyły i wszyscy ujrzeliśmy dwie ładne dziewczyny w czapkach Mikołaja.
- Mogłybyśmy przeszkodzić na chwilkę? – Spytała jedna z nich nieśmiało. Po pozytywnej odpowiedzi nauczycielki zaczęły wymieniać imiona i nazwiska w większości dziewczyn i rozdawać im kartki mikołajkowe. – Magda Wysmołek. – Powiedziały nagle, a mnie zamurowało. Na sztywnych nogach podeszłam do nich i wzięłam misia. Mój prezent był ostatni, więc dziewczyny szybko opuściły klasę.

Idąc do Wlazłych nadal zastanawiałam się od kogo jest ten miś. Jedyne co było napisane to: „dla Magdy Wysmołek od Św. Mikołaja”. Kim był ten Święty Mikołaj? Nie dawało mi to spokoju. Spojrzałam w górę i zobaczyłam dom Wlazłych. Złapałam za klamkę, jednak drzwi były zamknięte i wisiała na nich jedynie karteczka: „Przyjdź na halę. Św. Mikołaj.” Znowu Święty Mikołaj? Serio?! Westchnęłam, jednak skierowałam się w stronę hali. Z daleka było już słychać odgłos odbijania piłek. Weszłam do środka lekko się denerwując. Kiedy weszłam na halę nagle wszystko się uciszyło. Podbiegł do mnie Maciek i wręczył czerwone pudełeczko.
- U mnie Mikołaj też coś dla zostawił. – Uśmiechnął się. Drżącymi dłońmi otworzyłam pudełko. Moim oczom ukazał się cudowny wisiorek.
- Jest przepiękne. Dziękuję. – Pocałowałam go w policzek, po czym mocno przytuliłam.
- Bo mnie udusisz. – Oznajmił Maciek, jednak się nie odsunął. Staliśmy tak jeszcze przez moment, kiedy usłyszeliśmy koło siebie chrząknięcie. Szybko się ode siebie odsunęliśmy, a trener Nawrocki bez słowa wręczył mi dres i poszedł. Stałam zdezorientowana nie wiedząc o co chodzi i co mam z tym dresem zrobić.
- Przebrać się masz. – Odpowiedział na moje myśli zniecierpliwiony Kłos. Westchnęłam tylko i na nogach jak z waty poszłam w kierunku szatni. Położyłam torbę na krześle i zaczęłam się przebierać. Nagle drzwi otworzyły się pod wpływem mocnego kopnięcia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, znowu zawiodłam i rozdział nie pojawił się w terminie. Ale tym razem to nie moja wina! Najpierw zepsuł mi się komputer i wszystko zostało usunięte :( a później nie miałam internetu -.- ehh….
Chciałabym Wam bardzo serdecznie podziękować za to, że wytrzymaliście ze mną te 30 rozdziałów, i że wybiło nam ponad 21 tys. Wyświetleń :D Jesteście WIELCY
Dlatego też oddaję w Wasze ręce rozdział dwa razy dłuższy niż normalnie
Mam nadzieję, że nie jest bardzo okropny…
Pozdrawiam ;*
P.S. Informuję od dzisiaj tylko przez gg: 47524430 i fb:https://www.facebook.com/pages/Meggie-K/368576463275063
A! Informujcie mnie tutaj o nowych rozdziałach u siebie, dobrze?

18 komentarzy:

  1. Awwww dla mnie i tak zbyt krótkie. Ale podoba mi się bardzo i to rekompensuje jego późny termin. Cudne *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe kto dał jej prezent i zrobił wjazd na szatnię ;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział Czekam na następny Ciekawi mnie kto dał jej ten prezent
    Zapraszam do mnie http://jestesdlamniestworzony.blogspot.com/
    Pozdrawiam i Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam przeczucie że to Zibi ale z drugiej strony mieli trzymać ten związek w tajemnicy... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny :) Ciekawi mnie kto jest tym św Mikołajem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim momencie?! przecież mnie ciekawość ze zre ":X no ale nic... rozdział jak zwykle boski :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest super! Bardzo mi się podoba. :D
    Mecz piłki nożnej, Mikołajki, trening siatkarzy... To jest to, co lubię najbardziej. ;D
    Nie rozumiem tylko, dlaczego faceci myślą, że nie wiemy, co to jest spalony. Przecież to chyba oczywiste. :)
    Kurcze, ciekawi mnie, kto zrobił tzw. ,z buta wjeżdżam" na salę... Już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów! :D
    Już sobie wyobrażam, jak czytam o świętach, Sylwestrze u Igły... ;)
    Pozdrawiam.
    PS. Nie wiem, czy zaglądałaś, więc Ci prześlę. :)
    http://nigdy-nie-dorastaj.blogspot.com/2013/10/rozdzia-vi_19.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny blog, czytam czytam i nie mogę przestać :)
    zapraszam też do siebie http://love-volleyball-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny blog czytam czytam i nie mogę przestać :)
    zapraszam tez do mnie :)
    http://love-volleyball-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Św. Mikołaj <3
    Jestem strasznie ciekawa, kto wpadł, od kogo dostała prezent i wg ciekawość mnie zżera. :D

    pozdrawiam :*

    Ps. zapraszam na nowy rozdział u mnie na-przekor-innym.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. aj tam, z małym poślizgiem czy nie, jest świetnie! :)
    Mikołajki, Mikołajkami, ale od kogo misia dostała? ^^
    Maciek dał jej wisiorek, więc może to Zibi? :)
    Eh, a tajemnica dalej tajemnicą, nie lubięę tego.
    Czekam na nowy ^^
    Buziaczki :*
    +U mnie na Wronce był ostatni [splataneserca.blogspot.com] a na Kubiaczku już trójka [three-other-worlds.blogspot.com] :)

    OdpowiedzUsuń
  12. jejku, rozdział świetny . :D
    nie wiem co jeszcze dodać :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe kto to wpadnie do tej szatni? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie bomba i następny biorę w ciemno - byle szybko!
    Jejuuu..., ja chcę, żeby ona już była z Maćkiem, no!
    I co...?
    Do zobaczenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. GENIALNY ! czekam na next ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dlaczego w takim momencie? Codziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału a tu nic ;cc W każdym razie życzę weny w pisaniu bo jak na razie jest świetnie ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. http://odzawszenazawsze.blogspot.com/ 24 rozdział. Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam na 26 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń