sobota, 19 października 2013

Rozdział 29



Obudził mnie dzwoniący budzik. Szybkim ruchem go wyłączyłam, przekręciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.
- Magda, chyba nie chcesz się spóźnić do szkoły. – Usłyszałam przez ścianę głos Kłosa. Skąd on wiedział do cholery?! – Ja wiem takie rzeczy, jestem magiczny. Także wstawaj, bo to się dla ciebie źle skończy! – Westchnęłam głęboko i zrzuciłam z siebie kołdrę. Od razu poczułam przeszywające do szpiku kości zimno. Podniosłam delikatnie ważące tonę powieki. Po kolejnym maratonie filmowym, tym razem również z Olą i Karolem nie dawałam rady funkcjonować. Skąd oni mają tyle siły? Z trudem dźwignęłam się do pozycji siedzącej.
- Wstajesz, czy mam tam do ciebie przyjść? – Zagroził Karol. Westchnęłam i podniosłam się z tego wygodnego, przyjemnie ciepłego łóżka.
- Wstałam zadowolony? – Syknęłam wściekle wchodząc do kuchni.
- Bardzo. – Posłał mi szeroki uśmiech. – Ja już muszę lecieć, mamy dziś poranne bieganie. – Wzdrygnął się.
- A gdzie Maciek? – Spytałam, kiedy dotarło do mnie, że nigdzie nie słychać lekko zachrypniętego głosu.
- Wyszedł wcześniej. Stwierdził, że musi potrenować zagrywkę. – Mocno się zdziwiłam. Przecież Muzaj miał serwis prawie idealny. – Teraz już serio lecę. Pa. – Pocałował mnie w policzek i wybiegł z mieszkania.
- Pa. – Odparłam i pogrążyłam się w myślach. Po co Maciek tak wcześnie pojechał na trening? W te ćwiczenia zagrywki jakoś nie wierzę. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam przy stole. Moją uwagę przykuł kalendarz i widniejąca w czerwonym prostokąciku data. – To już piąty grudnia? – Zdziwiłam się. Szybko zjadłam śniadanie i wybiegłam z mieszkania. Postanowiłam wybrać spacer zamiast autobusu. Maszerując do szkoły myślałam nad ostatnim miesiącem.
Prawie codzienne maratony filmowe, których i tak nie oglądałam do końca, ponieważ usypiałam. Maciek za każdym razem dzielnie przenosił mnie na moje łóżko.
Łóżko. Doskonale pamiętam zdziwione miny Karola i Maćka widzących mnie kończącą skręcać ramę i kładącą materac. Kłos stwierdził wtedy, że jestem jakimś wyjątkiem, bo takie kobiety nie istnieją. Dodał jeszcze, że boi się czego jeszcze się o mnie dowie. Muzaj powiedział tylko, że jest ze mnie dumny i pocałował mnie w czoło. Po tym zdarzeniu przez tydzień chwalili mnie przed każdą napotkaną osobą.
Szwy. Zdjęli mi je dokładnie dwa i pół tygodnia temu. Została po nich tylko cienka, biała kreska na moim lewym ramieniu. U lekarza był ze mną Zibi. Dzielnie trzymał mnie za rękę, chociaż wiedziałam, że to dla niego niezbyt przyjemny widok. W nagrodę poszliśmy później na najlepsze ciastko w mieście.
Zbyszek. Nikt o nas nie wiedział. Nadal spotykaliśmy się potajemnie i żadne z nas nie miało nic przeciwko temu, chociaż czułam, że to nie fair w stosunek do Maćka i Karola. Bartman dalej „był” z Asią, gdyż ta przeżywała załamanie nerwowe i rozstanie z Zibim mogłoby się skończyć tragicznie. Spędzała całe dnie u taty w szpitalu, więc Zbyszek często wtedy rozmawiał ze mną przez telefon lub Skype.
Zdziwiłam się, gdy ujrzałam przed sobą budynek szkoły. Aż tak szybko szłam czy aż tak mocno się zamyśliłam? Zresztą, co za różnica. Weszłam do szatni, szybko się przebrałam i poszłam pod salę numer 110. Powitała mnie rozpromieniona Paulina.
- Słyszałaś już najnowszą, cudowną wiadomość? – Spojrzałam na nią pytająco. – Mamy dzisiaj tylko dwie lekcje! Jest jakieś szkolenie dla nauczycieli. – Przytuliła mnie szczęśliwa.
- To wspaniale! – Również się ucieszyłam. – Idziemy po szkole do galerii? Nie mam jeszcze prezentów na jutro. – Patrzyłam na nią wyczekująco.
- Jasne! Właśnie miałam ci to proponować. – Uśmiechnęła się szeroko. Będę czekać w szatni.
- Dobrze. A co z Tomkiem? – Usiadłyśmy na ławeczce pod klasą.
- Nic. – Błyskawicznie posmutniała. – Jakoś nie mam okazji do niego podejść i porozmawiać. Zawsze ktoś koło niego jest. – Spuściła głowę.
- Coś się wymyśli. – Puściłam jej oczko i weszłyśmy do sali słysząc dzwonek oznajmiający koniec przerwy.
Zakładałam właśnie buty, kiedy poczułam wibrację telefonu w kieszeni.
- Halo? – Odebrałam zatykając sobie ucho ręką, aby cokolwiek usłyszeć w szkolnym gwarze.
- Magda, jest sprawa życia i śmierci. – Usłyszałam przerażony głos Mariusza.
- Co się stało? – Spytałam, a moje serce zaczęło bić w nienaturalnie szybkim tempie.
- Paulina dostała pilne wezwanie do pracy, a trener wymyślił nam jakieś zajęcia na siłowni, na które nie mogę zabrać Arka, a nie mam go z kim zostawić. – Powiedział załamany. – Mam prośbę. Mogłabyś się zwolnić z lekcji? Wiem, że za dużo wymagam, ale to naprawdę…
- Przestań. – Przerwałam mu. – Właśnie wychodzę ze szkoły, także nie ma żadnego problemu. – Uśmiechnęłam się, chociaż wiedziałam, że tego nie zobaczy.
- Naprawdę? Boże, jakie szczęście. Kamień z serca. – Odetchnął głęboko. – Jesteś darem od niebios.
- Nie przesadzajmy. Mam przyjechać do waszego mieszkania? – Spytałam zakładając kurtkę.
- Nie. Arek aktualnie jest ze mną w samochodzie. Podjadę po ciebie. – Już chciałam się zgodzić, kiedy ujrzałam zmierzającą w moim kierunku Paulinę i przypomniała sobie o naszym wyjściu do galerii.
- Tyle, że jest jeszcze jedna sprawa. Mogłabym zabrać Arka na zakupy? – Paulina grzecznie i cicho stała i czekała na mnie.
- Jasne, nie ma problemu. Czekaj na mnie pod szkołą. – Powiedział i się rozłączył.
- To co? Idziemy? – Spytała lekko zniecierpliwiona Paula. – Autobus mamy za trzy minuty.
- Nie jedziemy autobusem. – Spojrzała na mnie zaskoczona. – Kolega nas podwiezie, bo mam zająć się jego synkiem. – Wytłumaczyłam.
- Spoko. – Powiedziała i obie wyszłyśmy ze szkoły.
Pięć minut później pod szkołę podjechał czarny lexus. Paulina spojrzała na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Pokiwałam twierdząco głową i otworzyłam tylne drzwi od samochodu i gestem ręki zachęciłam ją do wejścia do środka.
- Dzień dobry. – Powiedziała wsiadając do auta. Wsiadłam zaraz po niej.
- Cześć Mario! – Przywitałam się grzecznie z Wlazłym zapinając pas.
- Siemka dziewczyny. – Odwrócił się do na, a Paulinę zamurowało. Z szeroko otwartymi oczami patrzyła się na Mariusza. – Mam coś na twarzy? – Spytał zdziwiony.
- Myślę, że Paula po prostu jest w szoku, że ciebie spotkała, - Odpowiedziałam bacznie się jej przyglądając.
- Prze… przepraszam. – Odparła po krótkiej chwili. – Po prostu nie spodziewałam się spotkać mojego idola i do tego jechać z nim jego samochodem. – Powiedziała jednym tchem. – A to pewnie jest ten słynny Arek. – Spojrzała na małego Wlazłego.
- Jestem sławny? – Zdziwił się Arek. – Ale fajnie! – Ucieszył się. – Chcecie autograf?
- Później skarbie. – Powiedział Mariusz parkując pod galerią. – Miłych zakupów życzę. – Uśmiechnął się promieniście i usłyszałam jak serce Pauliny przyśpiesza.- Postaram się pod was podjechać. – Wysiedliśmy z samochodu i, ówcześnie biorąc Arka za rękę, poszliśmy w stronę wejścia.
Po godzinnym chodzeniu po sklepach miałam już drobne upominki dla wszystkich z wyjątkiem Arka i Zbyszka. Małemu Wlazłemu nie kupiłam nic, bo przecież był ze mną, a to miała być niespodzianka. Zibiemu – bo nie miałam pojęcia co mu kupić.
- Ale jestem padnięta. – Wchodziliśmy właśnie do małej kawiarenki, aby odpocząć po marszu po sklepach. – Ale przynajmniej kupiłam wszystko, co chciałam. – Odparła siadając przy stoliku.
- Ja niestety nie. Brakuje mi jeszcze czegoś dla Zbyszka i … - Urwałam wskazując ruchem gałek ocznych na Arka.
- Dzień dobry. Co podać? – Niespodziewanie koło nas pojawił się kelner.
- Dzień dobry. Ja poproszę cappuccino i szarlotkę. A wy? – Powiedziała Paulina zmęczonym głosem.
- Aruś, co chcesz? Może gorącą czekoladę? – Spytałam troskliwie patrząc chłopczykowi w oczy.
- Tak! – Wykrzyknął z entuzjazmem. – I lody czekoladowe!
- Arek, jest zimno. Nie powinieneś jeść lodów, bo się rozchorujesz. – Spojrzałam mu prosto w oczy. Skrzyżował ręce na piersi. – Może karpatkę, co? – Spytałam z nadzieją.
- Może być. – Rozprostował ręce i uśmiechnął się szeroko.
- W takim razie poprosimy gorącą czekoladę, dwie karpatki i latte macchiato. – Odparłam, a kelner błyskawicznie schował się w kuchni.
- O nie… - Powiedziała nagle Paulina zsuwając się lekko z krzesła. Spojrzałam na nią pytająco. – Tomek. – Oznajmiła jednym słowem. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam dość wysokiego chłopaka o ciemnych włosach i jasnych szaroniebieskich oczach.
- Masz okazję z nim pogadać. – Podsumowałam w tym samym czasie, kiedy kelner przyniósł nasze zamówienie. Arek błyskawicznie wziął się za pałaszowanie ciasta, a ja zastanawiałam się, jak pomóc Paulinie pogadać z Tomkiem.
Po dwudziestu minutach wszystko było zjedzone i wypite. Siedzieliśmy nadal przy stoliku zbierając się do opuszczenia lokalu. Nagle w mojej głowie narodził się iście diabelski plan. Kątem oka zobaczyłam zmierzającego w kierunku wyjścia Tomka, a żeby wyjść musiał przejść koło naszego stolika. Delikatnie przesunęłam stopą torbę Pauliny leżącą na podłodze tak, że leżała teraz w przejściu.
- Dobra, my się musimy zbierać. – Powiedziałam jak gdyby nigdy nic i po zebraniu swoich rzeczy pożegnałam się z Paulą i wyszłam z lokalu. Stanęłam jednak z Arkiem tuż przy wyjściu w takim miejscu, abym mogła obserwować stolik, przy którym przed chwilą siedzieliśmy. – Jest! – Krzyknęłam, kiedy mój plan się powiódł. Tomek idąc w kierunku wyjścia potknął się o wystającą spod krzesła torbę i wylał resztki swojej kawy na bluzkę Pauliny. Zaczął ją przepraszać. Wiedziałam już, że się dogadają, więc poszłam korytarzem w kierunku wyjścia trzymając w jednym ręku torbę z prezentami, a w drugiej rękę Arka. Nagle moją uwagę przykuł sklep z bielizną i wiszące na wystawie bokserki. Szybko wskoczyłam do sklepu i je kupiłam. Został mi tylko prezent dla małego Wlazłego, który ledwo stał na nogach ze zmęczenia. Wzięłam go na ręce i razem z nim wyszłam z galerii szczęśliwa i przygotowana na jutrzejszy dzień. Nie mogłam się doczekać jutrzejszej, uśmiechniętej od ucha do ucha Pauliny. Zmierzałam właśnie na przystanek autobusowy, gdy poczułam czyjeś ręce na biodrach...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam ;)
Starałam się przyśpieszyć tempo, a i tak wyszło nudno jak zwykle -.- Przepraszam
Skończyłam z limitem komentarzy. Chcecie to piszecie, nie chcecie - nie piszecie ;)
Pozdrawiam bardzo serdecznie i widzimy się za tydzień ;*

18 komentarzy:

  1. Obecnie to padłam ze śmiechu :P Ale więcej nie powiem :P
    Jakie nudne? Jakie nudne? Opamiętaj Ty się! Jest genialne. I miłe, że pojawiło się na koniec ciężkiego dnia.
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest nudne!
    Podoba mi się coraz bardziej i bardziej... i bardziej ;) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Ale chciałabym, żeby związek Madzi i Zibiego się rozpadł. Tak, wiem, jestem niemiła, ale co zrobić...? Ona powinna być z Maćkiem!
    No nic... ;)
    Do zobaczenia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Już się nie mogę doczekać kolejnego. :D
    Mam nadzieję, że między Pauliną a Tomkiem wszystko się ułoży i będą razem. ;D
    No i wolałabym jednak, żeby Magda była z Maćkiem... ;)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A! I cieszę się, że już CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA!!! Czuję, że będzie się działo. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. co ty ggadasz ! wcale nie jest nudno.Ciekawe czemu tak naprawde Maciek tak czmychną z domu pod pretekstem trenigu...czyżby znowu coś wymyślił ? uduszę cie ,że zawsze kończysz w takim momencie ! ;****

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy rozdział i nie gadaj głupot że nudny czy coś ! ;)
    Kurcze coś jest na rzeczy z Maćkiem ale on nic nie chce mówić xd Mam nadzieję że między Magdą a Maćkiem wszystko się potoczy inaczej czyli że będą razem :D
    Mały Arek jest taki słodki :P
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny, jak zawsze, i nie gadaj że nudny!:D
    kurde, coś rusza z Maćkiem, ale nie wiem co, ale chyba zaczyna on coś czuć, że nie tak jest. ja obecnie lubię parę Magdy z Zibim także :)
    ale mam ochotę zabić za ostatnie zdanie!:D jak możesz przerywać :D
    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się ze przyspieszyłaś tempo :D Arek jest taki *.*
    A mi się wydaje ,że dla Zbyszka choroba ojca Asi to pretekst on wcale nie chce z nią zerwać!! -.- Ona ma być z Mackiem :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze super. Ciekawe kto to taki ten na końcu?

    OdpowiedzUsuń
  10. No to ma szaleńcze pomysły aby pomóc koleżance pogadać z chłopakiem. Coraz bardziej mi się on podoba :) Magda mogłaby być z Mackiem on lepiej do niej pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  11. fajny rozdział :D ciekawy pomysł z rozlaniem tej kawy :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Mały Arek to słodziak ;D Aż zazdroszczę Magdzie roli opiekunki ;) Niezła z niej też swatka. Ciekawe jak to się rozwinie pomiędzy Pauliną a Tomkiem. No i któż to złapał Magdę za biodra? Stawiam na Maćka,ale kto to tam wie xd

    Pozdrawiam ;*

    Zapraszam też do siebie na 10 rozdział ;)
    http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. genialne pomysł naszej Madzi ze swataniem Pauli ! jestem ciekawa kim jest ten osobnik na końcu ale obstawiam Maćka ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Serdecznie zapraszam na 18 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział ;) czekam na następny ;) genialnie piszesz ! ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. Faajny rozdział :) Bardzo mnie ciekawi, co będzie dalej w relacji Maciek-Magda;D CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. 20 rozdział już jest. Zapraszam http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. czekamy na dalszą część ! ; )

    OdpowiedzUsuń