Otworzyłam oczy, a przed sobą ujrzałam.. Karola Kłosa!
Moje serce przyśpieszyło do 200 uderzeń na minutę.
- Przepraszam bardzo, ale wydaje mi się, że podłoga przed
moim mieszkaniem nie jest odpowiednim miejscem do spania. – Myślałam, że to
niemożliwe, ale moje serce przyśpieszyło jeszcze bardziej, kiedy usłyszałam
jego głos.
- Jak to pod pańskim? Przecież tu mieszka mój kolega. –
Przestraszyłam się. Czyżbym pomyliła mieszkania?
- Chodzi pani o Maćka? Tak, mieszka tu ze mną. Trener po
dzisiejszym treningu wziął Maćka na indywidualną rozmowę. – Uff.. Ulżyło mi.
- Ojej.. A nie wie pan kiedy ta rozmowa się skończy? –
Zapytałam zmartwiona.
- Jaki pan, Karol jestem. – Wyciągnął dłoń w moim kierunku
uśmiechając się.
- Magda. – Ujął moją dłoń w swoją i delikatnie ją
pocałował. Tego się nie spodziewałam. - Więc kiedy Maciek wróci?
- Myślę, że zajmie mu to jakieś pół godziny. To może
poczekasz na niego w środku? – Zapytał, wskazując na drzwi od mieszkania.
- Jeśli mogę to chętnie. – Uśmiechnęłam się leciutko.
- Zapraszam do środka. – Otworzył drzwi i wpuścił mnie do
środka. - Więc jesteś koleżanką Maćka. Tylko koleżanką? – Charakterystycznie
poruszał brwiami.
- Nie jestem jego dziewczyną, jeśli o to pytasz. –
Odpowiedziałam spokojnie.
- Powiedzmy, że ci wierzę. – Odpowiedział. – Napijesz się
czegoś?
- Herbatę jeśli można. – Uśmiechnęłam się. Mieszkanie było
śliczne. Nie to, co moje. Niby było tu przytulnie tak jak i u mnie, ale widać
było, że osoba mieszkająca tu ma swój własny niepowtarzalny styl. Usiadłam w
salonie na ciemnobrązowej kanapie i zaczęłam oglądać zdjęcia z różnych
zgrupowań Karola. Patrzyłam właśnie na zdjęcie całej Skry, gdy do salonu wszedł
Karol z naszymi herbatami i jakimiś ciasteczkami na talerzyku. Postawił to
wszystko na stole.
- Mieszkasz w Bełchatowie? – Zaczął rozmowę Kłos.
- Nie, w Warszawie. – Po wypowiedzeniu tych słów
zrozumiałam, że przecież już tam nie mieszkam. – Znaczy w Łodzi.
- Masz rozdwojenie jaźni? – Zapytał śmiejąc się.
- Nie, problemy
rodzinne. – No i mój humor poszedł się... przespacerować. – Powiedziałeś, że
trener zgarnął Maćka po treningu. – Kiwnął twierdząco głową. – Ale przecież
Maciek ma zacząć treningi od jutra. To jakim cudem…?
- Po prostu Maciek przyszedł na trening, żeby rozejrzeć
się po obiekcie i porozmawiać z trenerem. – Przerwał mi Karol.
- Aa.. - Wzięłam
łyk herbaty. – Skoro ty już mnie
maglowałeś o to, czy Maciek jest moim chłopakiem, to teraz czas na mnie.
Jego oczy powiększyły się. – Będziesz mnie wypytywać czy
Maciek to mój chłopak? – Powiedział te słowa, a u mnie zaczął się atak śmiechu.
- No a czego się spodziewałeś? – Spytałam tłumiąc mój
śmiech. A przynajmniej starając się to zrobić. – Mieszkacie razem, a to
przecież o czymś świadczy, prawda?
- Świadczy tylko i wyłącznie o tym, że mieszkamy razem. –
Przewrócił oczami.
- Szybko się zdecydowaliście na wspólne mieszkanie. –
Żadna siła nie mogła mnie powstrzymać przed dogryzaniem Karolowi. Nie wiem, co
się ze mną stało.
- Kobieto… Ja mam dziewczynę! – Chyba zaczynał się powoli
denerwować.
- Trójkącik.. Nieźle się Maciuś urządził w tym
Bełchatowie. – Na mojej twarzy zagościł chytry uśmieszek.
- Weź zamknij tą swoją jadaczkę, bo ci normalni zaraz coś
zrobię. – Powiedział Karol, zaciskając pięści.
- Co niby? – Niestety nie dowiedziałam się, co zrobiłby mi
Karol, ponieważ właśnie w tym momencie do mieszkania wparował Maciek.
- Karol, jest sprawa. Musisz mi pomóc poszukać jednej
dziewczyny. – Powiedział zdenerwowanym głosem.
- Myślę, że ona sama się znalazła. – Odpowiedział już
opanowany Kłos.
- Jak to? – Spytał zdziwiony Maciek.
- Bo jestem tutaj. – Wychyliłam się zza kanapy i
pomachałam mu ręką.
- Matko, dziewczyno nawet nie wiesz jak ja się o ciebie
martwiłem! – Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. – Nigdy więcej nie rób mi
czegoś takiego, zrozumiano? – Wtulił twarz w moje włosy.
- Dobrze tato. – Odpowiedziałam przewracając oczami.
- Ej.. Nie zapędzaj się tak! Przecież jesteśmy w tym samym
wieku. – Maciek odsunął się ode mnie i obydwoje usiedliśmy na kanapie.
- A ja tu jestem najstarszy i proszę o wyjaśnienia, bo nic
nie rozumiem. – Przerwał nam Karol.
- Wiesz Madziu.. Mi chyba też należą się wyjaśnienia. To
jest chyba odpowiednie miejsce do rozmowy, prawda? Więc jak będzie? – Zrobił
oczy kota ze Shreka.
- Macie rację, zasługujecie na wyjaśnienia. Maciek wiesz,
że pokłóciłam się z Olką, prawda? - kiwnął głową na potwierdzenie.
- Ale ja nie wiem. – Zrobił smutną minkę Karol.
- Wszystko ci później wyjaśnię. Teraz daj jej mówić.
- Po spotkaniu z tobą poszłam do galerii z dziewczynami.
Troszeczkę zaszalałyśmy i spędziłyśmy tam chyba z osiem godzin. Moja mama się
wściekła, kiedy wróciłam po 20 do domu. Cały czas traktuje mnie jak
dwunastolatkę. Powiedziała, że ma już dość moich wybryków. Nie wiem o co jej
chodziło, ponieważ staram się być posłuszna, dobrze się uczę, nie wagaruję i
nie imprezuję. Ale jestem już pełnoletnia i chyba mam prawo choć trochę
decydować o własnym życiu? – Obydwoje potwierdzili moje słowa kiwając głowami.
– Moja mama tak nie uważa. Powiedziałam, że jak ma mnie dość to się wyprowadzę,
a ona dała mi dwa tygodnie na znalezienie mieszkania i wyprowadzenie się z
domu. Czas mija w poniedziałek. – Skończyłam mówić, a łzy pociekły mi po
policzkach.
- Czemu wcześniej nie powiedziałaś? Pomógłbym ci jakoś. –
Maciek złapał moją rękę w geście wsparcia.
- Maciek, znamy się od paru tygodni, widzieliśmy się trzy
razy. Nie chciałam cię obarczać moimi problemami. – Wytarłam oczy chusteczką. –
Macie tu gdzieś lusterko? – Czułam jak cały make-up spływa mi po twarzy.
- W łazience. Pierwsze drzwi na prawo. – Odpowiedział mi
Karol.
- Dziękuję. Maciuś, mógłbyś Karolowi opowiedzieć o Olce?
Ja nie dam rady. – Poprosiłam Maćka jednocześnie puszczając jego rękę.
- Oczywiście. – Usłyszałam w odpowiedzi i poszłam do
łazienki. Spojrzałam w lustro i sama się siebie wystraszyłam. Tusz do rzęs
spływał mi aż do brody, makijaż był rozmazany na całej twarzy. Błyskawicznym
tempem doprowadziłam się do normalnego stanu i wyszłam z łazienki. Usłyszałam
słowa oburzonego Karola:
- Co za małpa z tej Olki. Jak można potraktować tak swoją
przyjaciółkę? Szczególnie, że na nią nie zasługiwała.
- Dlatego właśnie musimy dać jej wsparcie, pokazać, że nam
na niej zależy. – W tym momencie weszłam do salonu i podbiegłam do nich, żeby
ich wyściskać.
- Dziękuję wam. Nie wiem, co bym bez was zrobiła. – Wiem,
że poznałam Kłosa godzinę temu, ale czułam, że mogę mu zaufać.
- Pomóc ci w przeprowadzce? – Zapytali chórem.
- Jak byście mogli. Zaraz wracam do Warszawy i jutro
przyjadę z moimi rzeczami. – Powiedziałam opadając na fotel.
- Ani mi się waż. Myślisz, że pozwolimy ci tłuc się po
nocy autobusem. Nocujesz tutaj. – Zbulwersował się Maciek.
- Ale ja nie mam tutaj żadnych rzeczy! – Robiłam wszystko,
żeby wrócić do Warszawy. Chociaż nie wiem, po co.
- Szczoteczkę do zębów mamy. Ręcznik też się przecież
znajdzie. – Odparł spokojnie Karol.
- A w czym ja niby będę spać? – Karol spojrzał na mnie
maślanym wzrokiem.
- Jak dla mnie możesz nago. – Wrogo na niego spojrzałam. –
Ale jeśli już musisz w czymś spać to dam ci jakiś t-shirt.
- Gdzie mam spać? – Zaczynałam się już denerwować.
- U mnie w pokoju. Ja prześpię się na kanapie. – Odezwał
się Maciek.
- Ani mi się waż! Masz jutro trening, w dodatku pierwszy.
Ja prześpię się na kanapie. – Co oni jeszcze wymyślą?
- Od kiedy to goście nocują na kanapie, a gospodarze w
sypialni? – Wtrącił się Karol.
- Albo śpię na kanapie, albo wracam do domu. – Skrzyżowałam
ręce na piersi.
- Wiesz, że szantaż jest karalny? – Zaraz ich rozszarpię.
Przysięgam!
- Ale za to skuteczny. – Pokazałam mu język. - No to jak
będzie?
- No dobrze. – Odparł Maciek zrezygnowanym tonem. - Niech
ci będzie, śpij sobie na tej kanapie. Ale za to jedziemy z tobą jutro do
Warszawy i pomagamy ci z przeprowadzką.
- Jasne. Tylko u mnie w mieszkaniu nie ma żadnych mebli,
więc trzeba się wybrać na jakieś zakupy. Fuck! – Uderzyłam się dłonią w czoło.
- Co się stało? – Spytał zaskoczony Karol.
- Przecież ja nie mam żadnej pracy! Na pierwszą ratę za
mieszkanie mam, ale co z dalszymi? Co z meblami? – Znowu wszystko się wali.
- Poradzimy sobie. Razem z Maćkiem poszukamy ofert pracy.
Damy radę, zrozumiałaś? Nie wolno się załamywać! – Karol spojrzał na mnie takim
wzrokiem, że mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dziękuję. – Odsunęłam się od Karola. - Pozwolicie, że
pójdę pod prysznic?
- Jasne. Ręczniki masz w szafce w łazience na drugiej
półce. – Odparł Karol i zabrał się za czytanie gazety.
- Okej. – Odpowiedziałam i poszłam zmyć z siebie bród
dzisiejszego dnia. Pod prysznicem stałam około pół godziny i rozmyślałam nad
swoim życiem. Moi rodzice nie chcą mnie
znać. Olka, osoba która była bardzo ważna w moim życiu, okazała się egoistką nieliczącą
się z przyjaciółmi. Nie mam pracy. Nie mam pieniędzy, żeby opłacić mieszkanie.
No i jest jeszcze problem ze szkołą. Na razie będę dojeżdżać do Warszawy,
dopóki nie znajdę czegoś tutaj. A do tego wszystkiego jeszcze w tym roku matura
i wybór studiów. Jak ja sobie z tym poradzę? Wyszłam z łazienki w dwóch
ręcznikach: jednym na moich włosach, drugim owiniętym wokół mojego ciała, i
udałam się do salonu.
- Który mi da jakąś koszulkę do spania? – Posłałam im
słodki uśmiech.
- Poczekaj chwilę. – Oznajmił Karol i po dwóch minutach
wrócił z czarnym t-shirtem w ręku. – Może być? – Spytał rzucając koszulką w
moim kierunku.
- Tak, dziękuję. – Weszłam z powrotem do łazienki i
przebrałam się w shirt.
- I jak? – Spytałam wchodząc do salonu.
- Super. – Karol szeroko się uśmiechnął. Bardzo szeroko.
- Ty się tak nie szczerz, bo powiem wszystko Oli. Ale
muszę przyznać, że wyglądasz naprawdę fajnie. – Puścił mi oczko.
- To co robimy? – Złapałam się za boki.
- Może jakiś film? – Rzucił pomysł Maciek.
- Co polecacie?
- Projekt X. – Krzyknęli równocześnie.
- To włączajcie, a ja pójdę zrobić coś do jedzenia. –
Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać jakże proste, a jednocześnie
wyśmienite danie – kanapki. Wszystko szło świetnie dopóki nie zabrałam się za
krojenie pomidorów. Jeden z nich wyślizgnął mi się podczas krojenia i
przejechałam nożem po palcu. – Fuck! Chłopaki, macie tutaj jakieś plastry?
- O matko, co się stało? – Maciek błyskawicznie znalazł
się w kuchni.
- Spokojnie, nic się nie stało. Po prostu Madzia-niezdara
potrzebuje plasterka.
Maciek podszedł do szafki, wyciągnął apteczkę i zaczął ją
przekopywać w poszukiwaniu plastrów. – Niestety nie mamy żadnego plastra.
Musimy zrobić opatrunek z bandaża.
- Przestań, przecież nic się nie stało. To tylko
skaleczenie. Zostawmy to tak, jak jest. – Znów zabrałam się za krojenie tych
nieszczęsnych pomidorów.
- A potem wda się zakażenie i utną ci palec. – Wyjął mi
nóż z ręki i odłożył na kuchenny blat.
- Nie wyolbrzymiaj. – Odparłam oglądając mój palec. – To
tylko lekkie skaleczenie.
- To daj założyć opatrunek. – Maciek nie dał się
przekonać.
- O Boże. -
Przewróciłam oczami, ale wyciągnęłam rękę w kierunku Maćka, który
szybkimi i zwinnymi ruchami oczyścił ranę i założył opatrunek.
- Bolało? – Spytał retorycznie.
Nagle Karol pojawił się w drzwiach od kuchni. – Oglądamy
ten film czy nie?
- Oglądamy. Sytuacja opanowana. – Uśmiechnął się Maciek i
zabrał nieszczęsne kanapki do salonu. Zgarnęłam ze stołu sok pomarańczowy i
poszłam za nimi. Rozłożyliśmy się wygodnie na kanapie, a Karol rozpoczął seans.
Podczas filmu czułam, że moje powieki stają się coraz cięższe.
- Chłopaki, może skończymy już ten seans? – Oznajmiłam,
kiedy już nie mogłam utrzymać głowy w pionie.
- To idź do sypialni spać, a my dokończymy oglądać. –
Powiedział Karol nie odrywając wzroku od telewizora.
- Ale to ja miałam spać tutaj, a nie żaden z was. –
Zaprotestowałam.
- To cię potem przeniesiemy tutaj. – Czy on właśnie
wpakował sobie do buzi całą garść popcornu czy to ja jestem już jedną nogą w
krainie Morfeusza?
- I ja mam niby w to uwierzyć? – Spytałam retorycznie. –
Robimy tak. Wy schodzicie z kanapy i grzecznie siadacie w fotelach, a ja idę
spać na kanapę.
- Jesteś uparta jak osioł, ale widzę, że jesteś zmęczona,
więc nie mam zamiaru się z tobą kłócić. – Oznajmił Maciek.
- Mądra decyzja. W takim razie dobranoc. – Powiedziałam,
kiedy chłopcy przenieśli się na fotele. Pościel już wcześniej przyniósł Karol.
- Dobranoc. – Odpowiedzieli równocześnie. Ledwo zdążyłam
dotknąć głową poduszki, a już zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~
Było 5 komentarzy, więc dodaje kolejny ;) Oczy wyleczone, wena powróciła także następny rozdział za niedługo :D Nie ograniczam was ilością komentarzy, ale postarajcie się kilka napisać - to bardzo motywuje! Pozdrawiam :*
Świetne :) Czekam na kolejny :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podoba mi się :D nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Znam to- jak się widzi jakiś komentarz pod swoją notką, to aż chce się pisać. :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Najbardziej mi się podobało to, jak Magda wypytywała Karola. ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny. :)
PS. Zapraszam na nowy rozdział. ;)
http://siatkowkaszytexyz.blogspot.com/
Nawet nie wiesz, jak ja to znam. Komentarze zawsze motywują, więc ja staram się zawsze napisać coś u kogoś, gdy zostawi mi adres :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Magda nie dała się namówić, by spać w pokoju Maćka :( Może by się coś przez przypadek wydarzyło? :P
Jej przeszłość, jeśli można to tak nazwać, nie jest kolorowa. Ja nie rozumiem takich rodziców, którzy zamiast pomóc dziecku, by na studia poszło, to łapią za słówka i chętnie z domu wyrzucają -_-
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Ps. Zapraszam również na 8 na http://the--past--in--the--future.blogspot.com/
blog znaleziony przez przypadek, nie żałuję że go przeczytałam ,:)
OdpowiedzUsuńnaprawdę mi się podoba, ciekawie piszesz , czekam na kolejny :)
Pozdrawiam
http://zwyklyczas.blogspot.com/
mówisz zostawiać po sobie ślady? taki z wielkim opóźnieniem też się liczy? :p
OdpowiedzUsuńopowiadanie super. czytam dalej.. :)
Liczy się, liczy ;) cieszę się, że się podoba ;)
Usuń