piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 10



- Jesteśmy. – Przerwał moje rozmyślania Karol parkując samochód pod osiedlem. Po bełchatowskim osiedlem.

- Czemu tutaj? Czemu nie do Łodzi? – Zdziwiłam się. Rozmyślając nad Zbyszkiem nawet nie zauważyłam, że podróż trwała za krótko na jazdę do Łodzi.

- A co? Masz już nas dosyć? – Spytał Karol wyłączając silnik, po czym odpiął pas i wysiadł z samochodu.

- Was? Nigdy, ale wolałabym wrócić do mojego mieszkania. – Odparłam, gdy już uwolniłam się z pasa bezpieczeństwa, po czym wysiadłam z pojazdu.

- Tego czegoś nie da się nazwać mieszkaniem. – Wtrącił się Maciek lekko rozdrażniony. -Aneks kuchenny i łazienka. Tyle tam masz. Prawie nic nie jesz, śpisz na jakimś lipnym materacu. – Posumował mój pobyt w Łodzi.

- Ty go wyciągnąłeś od mojej mamy, więc się nie czepiaj. – Rzuciłam lekko podniesionym głosem. Moje mieszkanie – moja sprawa.

- Ale gdyby nie ja spałabyś na gołej podłodze! – Wysunął kolejny argument atakujący, którego głos był z każdym słowem głośniejszy.

- Nie kłóćcie się! – Przewał nam, również krzycząc, Kłos.

- Zamknij się! – Wrzasnęliśmy równocześnie, po czym spojrzeliśmy na siebie wrogo.

- Nie! Bierzcie rzeczy i na górę. Sami nie umiecie się dogadać, to będziecie się mnie słuchać. – Spojrzeliśmy się na niego z niedowierzaniem. – Nie gapcie się, tylko ruchy, bo głodny jestem.

- Biedny Karolek. – Zrobiłam smutną minę. – Ale z głodu nie umrzesz, więc nam nie przeszkadzaj.

- Będę wam przeszkadzać. – Sprzeciwił się środkowy. - Po pierwsze nie wiem, dlaczego w ogóle się kłócicie. A po drugie, może nie róbcie scen pod blokiem? – Spytał wskazując na budynek za naszymi plecami.

- Niech ci będzie. – Odezwał się Maciek, wziął swoją torbę i poszedł w kierunku bloku.

- Co go ugryzło? – Spytałam, gdy atakujący zniknął za budką strażników. Zabrałam z tylnego siedzenia moją torbę, w której aktualnie przebywał mu największy skarb - kartka z autografami Igły i Zibiego.

- Ja chyba wiem. – Odparł Karol zamykając drzwi od samochodu, po czym wziął w ręce swoją torbę treningową.

- Co? – Spytałam zainteresowana powoli kierując swoje kroki w kierunku szlabanu odgradzającego osiedle.

- Raczej kto. – Poprawił mnie Kłos, po czym przywitał się ze strażnikami, którzy podnieśli nam szlaban, dzięki czemu mogliśmy wejść na plac osiedla. - Bartman.

- Bartman? – Zamurowało mnie. Co Maćkowi zrobił Zibi?

- Nie zauważyłaś tego, jak Maciek się zdenerwował, kiedy zauważył, że z nim rozmawiasz? – Pokręciłam przecząco głową. – Fakt. Jak mogłaś zauważyć, skoro gapiłaś się na Bartmana jak cielę na malowane wrota.

- Nie gapiłam się! – Nie zgodziłam się ze słowami środkowego. Chyba powiedziałam to trochę za głośno, bo strażnik wychylił się ze swojej budki i popatrzył się na mnie jak na wariatkę. Walić go!

- Gapiłaś, i dziwię się, że do tej pory do niego nie zadzwoniłaś. – Stwierdził Kłos patrząc się gdzieś w dal za moimi plecami.

- Nie zadzwoniłam? – Nie miałam zielonego pojęcia, o czym mówił Karol. - Jak niby miałam zadzwonić do Zbyszka?

- Nie zauważyłaś, że podpisując ci się podał swój numer telefonu? – Wskazał gestem ręki na autografy, które trzymałam w ręce.

- Numer? – Spytałam z niedowierzaniem i spojrzałam na kartkę. Miał rację. Przy autografie Zibiego zostało zapisane także kilka cyferek.

- Tak, numer telefonu. Rząd dziewięciu cyferek. Co się z tobą dzieje? – Nie odpowiedziałam, ponieważ pogrążyłam się w swoich myślach.

Czemu Zibi dał mi swój numer telefonu? Czyżby chciał mnie poznać bliżej? Nie, to niemożliwe. Nie łódź się kobieto, przecież wiesz, że faceci omijają cię szerokim łukiem. Ale może on jest inny? Może naprawdę chce się ze mną zaprzyjaźnić? Albo coś więcej..?

- Ziemia do Magdy. – Karol pomachał mi dłonią przed oczami. – Znowu myślisz o Bartmanie? Nie zawracaj sobie nim głowy, przecież on ma Asię, którą kocha i której nie zostawi.

- Ale ja nie myślę o Zibim. – Odparłam po chwili wchodząc do windy. – O, windę naprawili.

- Nie zmieniaj tematu. – Dał mi pstryczka w nos i wcisnął guzik z numerem 8. – To co jest między tobą a Bartmanem?

- Po pierwsze nic, a po drugie naprawdę chcesz gadać o takich rzeczach w windzie?

- Wiem zboczeńcu, że dla ciebie w windzie powinno się robić inne rzeczy. – Zachichotałam. Niby znamy się tak krótko, a oni już znają mnie na wylot. – Tylko nie mów mi, że teraz wyobrażasz sobie siebie z Bartmanem w tej windzie. – Spytał patrząc się na mnie błagalnym wzrokiem. Po chwili schował twarz w dłonie.

- Nie. – Odparłam krótko.

- Nie powiesz czy nie wyobrażasz sobie? – Zaczął dopytywać się Kłos patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.

- Musimy ciągnąć ten temat? – Karol skinął głową na potwierdzenie. – Nie, nie wyobrażam sobie. Zadowolony? – Środkowy chciał coś jeszcze dodać, ale winda dotarła na ósme piętro i musieliśmy skończyć naszą rozmowę. Uff, udało się. Koniec wypytywania.

- Nie myśl, że odpuszczę ci tą rozmowę. – Pogroził mi palcem widząc mój uśmiech. - Pogadamy później na osobności, żeby..

- Żeby Ola nas nie znalazła? – Dokończyłam za niego charakterystycznie poruszając brwiami.

- Co się dzisiaj z tobą dzieje? – Spytał łapiąc się dłonią za policzek po czym westchnął. - Nie, żeby bardziej nie wkurzać Maćka.

- Miło, że się troszczysz o przyjaciela, ale może mógłbyś się czasem zatroszczyć o mnie? – Kłos spojrzał się na mnie z niezrozumieniem na twarzy. – Nie życzę sobie takich rozmów.

- Ja się właśnie tak o ciebie troszczę. Nie chcę, żebyś zrobiła coś głupiego. – W głosie środkowego było czuć troskę, ale przecież to moje życie i nikt nie powinien się w nie wtrącać.

- To moje życie i mogę robić, co tylko mi się podoba. – Odpowiedziałam i weszłam do mieszkania nie czekając na odpowiedź Karola. Rzuciłam swoje rzeczy na kanapę i udałam się do kuchni po coś do picia. Nie ogarniam mojego życia. Nie mam już nad nim kontroli. Rozmyślałam gasząc pragnienie. Odstawiłam szklankę na miejsce i udałam się do salonu.

- Zawieźliście mnie tutaj, więc jak ja mam wrócić do domu? – Spytałam siatkarzy. Na moje słowa Karol podniósł się z kanapy i podszedł do mnie. Maciek się nawet nie poruszył.

- Jutro wieczorkiem sobie pojedziesz autobusikiem. – Powiedział środkowy chwytając mnie za rękę.

- Czyli mam tu spać? – Wskazałam palcem na podłogę po czym spojrzałam się prosto w oczy Karola.

- Na naszym pięknym łóżeczku w tym o to pięknym pokoju. – Siatkarz wskazał ręką na swoją sypialnię. Tak mocno machnął dłonią, że uderzył nią w ścianę. Zaklął pod nosem.

- Nic ci nie jest? – Spytałam troskliwie. Zaprzeczył kiwnięciem głowy. – Wracając do tematu. Jak mam już spać u was to śpię na kanapie. Chociaż wolałabym wrócić do domu.

- Czyżby nie podobał ci się ten jakże cudowny meczyk, który odbył się dzisiejszego dzionka, podczas którego świeciło przepiękne słoneczko? – Spytał jednocześnie rozmasowywując swoją lewą dłoń.

- Możesz przestać tak mówić?! – Wrzasnęłam. - Proszę. – Dodałam po chwili opanowanym już głosem i spojrzałam na niego robiąc minę kota ze Shreka.

- Nie podoba ci się moja zacna mowa? – Zdziwił się Kłos.

- Nie. – Odparłam i poszłam do łazienki pod prysznic. Tradycyjnie, podczas gdy ciepła woda obmywała moje ciało, ja rozmyślałam nad moim życiem. Chyba moje życie mnie przerosło. Nie wiem, co mam myśleć o Maćku, co o Zbyszku. Do tego jeszcze brak pieniędzy, brak pracy. Nie wiem czy dam radę wyjść z tego dołka.. Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.

- Magda, wyłaź. – Krzyknął chłodno Maciek. Dało się to usłyszeć nawet przez zamknięte drzwi.

- Chwila. – Odkrzyknęłam i wyszłam z kabiny. Szybkimi ruchami owinęłam się ręcznikiem i opuściłam łazienkę. Minęłam się w progu z atakującym, który spojrzał na mnie wrogo i bez słowa wszedł do łazienki z hukiem zamykając drzwi. Mam nadzieję, że to niedługo minie. Zabrałam swoje rzeczy z salonu i weszłam do pokoju Kłosa w celu ubrania się w coś innego niż ręcznik. Położyłam torbę na łóżku i zaczęłam przyglądać się kartce z autografami i numerem Zibiego. Zadzwonić? Może napisać? Ale po co? Żeby mnie wyśmiał? Przecież to nie wyjdzie. Odłożyłam telefon do torby i zajrzałam do portfela. Znajdował się w nim tylko jeden banknot z numerem 20. Chyba umrę z głodu. A jeszcze do końca miesiąca muszę zapłacić ratę za mieszkanie. Praco, gdzie jesteś? Odłożyłam portfel do torby i założyłam bieliznę. Właśnie wkładałam spodnie, kiedy ktoś wtargnął do pokoju.

- Puka się! – Krzyknęłam, przekonana, że to Kłos. Podniosłam głowę, a przed sobą ujrzałam wysoką szatynkę o ciemnych oczach.

- Karol! – Wrzasnęła. – Co to ma znaczyć?! – Wskazała na mnie i odwróciła głowę w kierunku zdezorientowanego środkowego.

- Ola, to nie tak jak myślisz… - Zaczął środkowy, jednak nie dane mu było skończyć wypowiedzi.

- To jak wytłumaczysz mi półnagą dziewczynę w swoim pokoju?! – Krzyknęła Ola bardzo mocno gestykulując.

- Kochanie, to… - Środkowy nie wiedział, co ma powiedzieć. - To dziewczyna Maćka! – Wykrzyknął nagle odkrywczo.

- To prawda? – Odwróciła się w moim kierunku i zaczęła świdrować wzrokiem. Nie mogłam się odezwać, dlatego tylko kiwnęłam głową. Twierdząco.

- Widzisz? Uspokój się już. – Karol przytulił swoją dziewczynę, a jego usta ułożyły się w słowo „dziękuję”.

- Ale co ona robi prawie naga w twoim pokoju? – Spytała szatynka odsuwając się od Kłosa i wskazując na mnie palcem.

- Maciek się gdzieś śpieszy i wygonił mnie z łazienki, a musiałam się gdzieś przebrać. – Powiedziałam szybko. - Karol nawet o tym nie wiedział.

- W takim razie przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. – Spojrzała na mnie ciepłym spojrzeniem. – Ciebie też przepraszam. – Zwróciła się do Kłosa i zaczęła go całować. Wtedy coś ścisnęło mnie w żołądku. Nie mogłam patrzeć na te czułości, więc założyłam bluzkę, zabrałam swoje rzeczy z sypialni środkowego i weszłam do salonu. Nie będę im przeszkadzać, wracam do siebie. Po cichu spakowałam resztę rzeczy do torby i wyszłam z mieszkania. Ostrożnie zamknęłam drzwi i weszłam do windy.

Chwilę później szłam już ulicami Bełchatowa, podziwiając chmury zbierające się na czystym do tej pory niebie. W oddali zobaczyłam autobus, więc przyśpieszyłam kroku. Na przystanek dotarłam równo z pojazdem. Szybko do niego wskoczyłam, skasowałam bilet i usiadłam na wolnym miejscu. Nie minęła minuta, a już siedziałam oparta o szybę ze słuchawkami w uszach.

Wysiadłam z autobusu i udałam się na ulicę Mickiewicza. Po 20 minutach marszu wchodziłam już po schodach na drugie piętro. Przed moim mieszkaniem zastałam kartony. Zaśmiałam się. Wyglądają zupełnie jak moje! Nawet to serduszko namalowane na boku jednego z nich! Pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową i zaczęłam szukać kluczy w torbie. Kiedy już je odnalazłam, wsadziłam je do zamka i przekręciłam, ale drzwi nie chciały się otworzyć. Szarpałam drzwiami, kluczyk przekręcałam z milion razy – nic. Chyba trzeba zadzwonić po dozorcę. Wybierałam właśnie numer, kiedy drzwi mojego mieszkania otworzyły się i wychylił się z niego wysoki brunet.

- Przepraszam, ale pani już tu nie mieszka. Pieniądze zostaną zwrócone w przyszłym tygodniu. Pani rzeczy zostały spakowane, ale jakby pani czegoś brakowało, to niech pani przyjdzie. A teraz proszę o opuszczenie bloku, gdyż nie jest pani jego mieszkańcem oraz nie odwiedza pani żadnego z mieszkańców. Do widzenia. – Powiedział chłodno i zatrzasnął drzwi.

Westchnęłam głośno. Zabrałam karton w trzęsące się ręce i ze łzami w oczach wyszłam z bloku. Postawiłam go na ziemi i wróciłam po następny. Z każdym kolejnym krokiem po moim policzku płynęło więcej łez. Musiałam jeszcze cztery razy chodzić po kartony. Kiedy już przyniosłam ostatni, usiadłam na jednym z nich i rozpłakałam się na dobre. Moje życie znów się sypie. Historia zatoczyła koło – znów zostałam wyrzucona z mieszkania. Czym ja sobie na to zasłużyłam? W tym momencie zaczął podać deszcz, który po paru sekundach zmienił się w porządną ulewę. Świetnie po prostu. Ukryłam twarz w dłoniach, a z moich oczu poleciały kolejne łzy. Szykuje mi się noc w deszczu bez dachu nad głową. Zajebiście po prostu.

                                                                 ~~~~~~~~~~~~~~~

Dziesięć! Nie spodziewałam się, że aż tak długo ze mną wytrzymacie! Dodatkowo jeszcze ponad 2000 wyświetleń :* Dziękuję <3 Mam nadzieję, że jeszcze trochę ze mną wytrzymacie :P
Chcecie jakiś prezent z okazji przekroczenia 2000 wyświetleń oraz okrągłej ilości rozdziałów? Piszcie w komentarzach :0 i dopiszcie jaki to ma być prezent ;D
Miałam Wam napisać o moich przygodach z meczu, ale nie będę Was zanudzać ;)
Pozdrawiam :*

11 komentarzy:

  1. Prezent? Lubię prezenty-niespodzianki wiec liczę,że mnie jakoś zaskoczysz;) Zazdrosny Maciek? Magda spodobała się Zbyszkowi? Podoba mi się, oj podoba i czekam na kolejny:-)
    Pozdrawiam:*
    Marcy

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Magda, nie dość, że się z Maćkiem pokłóciła to jeszcze ją z mieszkania wyrzucili... Masakra, ale czuję że los się odwróci
    Pozdrawiam i czekam na kolejne
    http://pasio-passione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nowy
      zapraszam
      http://pasio-passione.blogspot.com/2013/06/dwojka.html

      Usuń
  3. jeju, czemu Magdzie tak zrobili? bezsensu.. ale czekam na nowy rozdział i zobaczymy co wyjdzie :D
    http://siatkarskielovestory.blogspot.com/ zapraszam!:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo szkoda mi Magdy. Mam jednak nadzieję, że w jej sytuacji sprawdzi się przysłowie, że co Cię nie zabiję, to Cię wzmocni.

    Rozdział fajny, bardzo mi się podobał ;)
    Zapraszam jutro do mnie, jak co sobotę, na nowy rozdział (już trzeci!) :D

    przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tego bloga <3
    Wątek o Zibim - zajebisty !
    Pisz o meczu :*
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm... Robi się coraz ciekawiej... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :D
    Nie dziwię się, że Maciek jest zazdrosny o Zibiego, ale ta cała kłótnia z Magdą nie ułatwia jego sytuacji... Biedny chłopak. Tylko współczuć. :(
    Kłosu jak zwykle rozwala system! Nareszcie udało mi się poznać w tym opowiadaniu jego dziewczynę. Uwielbiam czytać, jak się droczy z Magdą, oby więcej takich wątków. :)
    Pozdrawiam.
    PS. Ty NIGDY nie zanudzasz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Robi się coraz ciekawiej... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :D
    Rozumiem, że Maciek jest zazdrosny o Magdę, ale te kłótnie nie poprawiają jego sytuacji. Biedak... Tylko współczuć... :(
    Fajnie, że napisałaś o dziewczynie Kłosa. A sam środkowy rozwala system. Uwielbiam czytać, jak się droczy z Magdą. Oby więcej takich wątków. ;)
    Pozdrawiam. :)
    PS. Ty NIGDY nie zanudzasz.

    OdpowiedzUsuń
  8. No ciekawe co będzie dalej :D
    Wielbię tego bloga <3 i codziennie wchodzę żeby sprawdzić czy coś dodałaś xdd

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdział :D
    zapraszam do mnie:
    http://szczesliwytraf.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na dwie szóstki: http://milosc-jest-na-wyciagniecie-reki.blogspot.com/ oraz http://bolesne-wspomnienia.blogspot.com/
    Liczę na szczere komentarze :-)

    OdpowiedzUsuń