Nie wiem ile czasu minęło. Może minuta? Może godzina? Może
cała noc? Wiem jedno – deszcz lał dalej, a ja siedziałam na rozmiękniętym
kartonie z twarzą schowaną w dłoniach. Już nie płakałam, jedynie cichutko
pochlipywałam, trzęsąc się z zimna. Co ja
mam niby teraz zrobić? Maciek się na mnie obraził, Karol jest zajęty Olą, więc
nie wypada im przeszkadzać. Może Zbyszek? Ale przecież on jest w Rzeszowie i
nie będzie leciał na złamanie karku, żeby uratować idiotkę nie potrafiącą
panować nad swoim życiem. A nikogo innego nie znam..
***
Powrót do domu z rodzinnych stron. Mama jak zawsze wpakowała
we mnie górę jedzenia, a drugie tyle zapakowała do domu. Ledwo zmieściłem to
wszystko do samochodu.
- Tylko uważaj na drodze Pawełku i nie jedź za szybko. –
Powiedziała mama przytulając mnie.
- Dobrze mamo. – Odparłem całując ją w policzek.
- I pamiętaj, żeby zadzwonić jak dojedziesz. – Odsunęła się
ode mnie, a podszedłem do taty, którego również uścisnąłem.
- Dobrze mamo. – Powiedziałem troszeczkę znudzonym głosem
- A! I pamiętaj, że masz codziennie dzwonić, bo przyjadę. –
Mama pogroziła mi palcem, ja się uśmiechnąłem, a tata tylko spojrzał na mnie ze
współczuciem w oczach.
- Dobrze mamo. – Odpowiedziałem nadal się uśmiechając.
- Pa pa skarbie. – Oznajmiła mama ponownie mnie przytulając.
Po chwili się odsunęła.
- Pa mamuś. – Odparłem i wsiadłem do samochodu. Szybko
zapiąłem pasy i włączyłem silnik. Odjeżdżając z rodzinnego podwórka pomachałem
jeszcze rodzicom na pożegnanie. Nie wiem,
co bym bez nich zrobił. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Ledwie zdążyłem wyruszyć z domu, a już natrafiłem na ogromny
korek. Ja to mam szczęście. Włączyłem
radio i słuchając ulubionych piosenek starałem się to przetrwać. Po kwadransie,
podczas którego moje volvo nie poruszyło się nawet o centymetr wypadłem na
genialny pomysł. Przypomniałem sobie o uliczce prowadzącej przez osiedle, która
pozwoli mi ominąć ten korek. Po kolejnych piętnastu minutach poruszania się w
ślimaczym tempie dotarłem w końcu w miejsce, gdzie miałem skręcić. Wrzuciłem
kierunkowskaz i po chwili pędziłem już po ulicy Mickiewicza. Śpiewając ulubioną
piosenkę, a raczej robiąc coś pomiędzy śpiewaniem a wyciem, mijałem kolejne
bloki. Przed jednym z nich coś kazało mi zwolnić. Spojrzałem się w tamtą stronę
i zobaczyłem kogoś siedzącego na czymś dziwnym. Nie wiedziałem kto to jest, ale
postać wydawała mi się znajoma. Zwolniłem jeszcze bardziej i przyjrzałem się
osobie. To na pewno kobieta i na pewno ją
znam. Tylko skąd? Postanowiłem podejść. Nawet, jeśli okaże się, że jej nie
znam, to nie mogę pozwolić, żeby ta kobieta została na tym deszczu.
Zaparkowałem na poboczu, wyłączyłem silnik i wysiadłem z samochodu. Szybko
podbiegłem do postaci starając się uniknąć zimnych kropel wody spadających z
nieba.
- Przepraszam.. – Nie wiedziałem co dalej powiedzieć. Dziewczyna
podniosła głowę i dopiero wtedy przypomniałem sobie skąd ją znam. – Magda? Co
ty tu do cholery robisz?
- Siedzę. – Odpowiedziała szczękając zębami.
- Ale czemu na deszczu? I czemu na.. – Nie wiedziałem jak
nazwać to, co znajdowało się pod dziewczyną. - .. tym czymś?
- Bo nigdzie indziej nie mogę. – Powiedziała i schowała
twarz w dłonie.
- Jak to? – Spytałem zdziwiony. – Dobra później mi opowiesz.
Zabieram cię ze sobą do Bełchatowa.
- Nie. Nie chcę robić kłopotu. – Sprzeciwiła się, chociaż
była cała przemoczona i trzęsła się z zimna.
- Czy ja się ciebie pytałem o zdanie? – Spytałem
retorycznie. – Jedziesz i koniec. Co to w ogóle jest? – Spytałem wskazując na
to coś znajdujące się dookoła Magdy.
- Moje rzeczy. – Odpowiedziała smutno.
- Mhm. Bierz kluczyki i wsiadaj do samochodu a ja je zaniosę
do bagażnika. – Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, żeby pomóc jej wstać.
- Przecież zamoczę ci całą tapicerkę. – Przewróciłem tylko
oczami i podniosłem Magdę.
- Nie obchodzi mnie to. Bierz kluczyki i wsiadaj, samochód
stoi pod drzewem. – Powiedziałem wręczając jej kluczyki - A! I masz przykryć
się kocem. Leży na tylnym siedzeniu. – Krzyknąłem za nią.
- Dobrze. – Odpowiedziała, po czym poszła do samochodu. Ja w
tym czasie próbowałem jakoś zabrać rzeczy Magdy do auta.
***
Powolnym krokiem szłam w kierunku samochodu Zatiego cały
czas trzęsąc się z zimna. Po chwili otworzyłam drzwi od auta i wyciągnęłam koc,
który położyłam na przednim siedzeniu, aby go nie zamoczyć. Następnie usiadłam
na nim i zamknęłam drzwi. Moment później do samochodu wszedł Paweł.
- Dziewczyno! Miałaś się przykryć tym kocem, a nie na nim
siadać. Przecież trzęsiesz się z zimna! – Zaczął krzyczeć Zatorski.
- Nie chciałam zamoczyć
ci siedzenia. – Odpowiedziałam cichutko.
- Przestań, to tylko głupia tapicerka. Ale teraz i tak za
późno, bo koc jest mokry, a mokrym się przykrywać. – Paweł zamyślił się na
moment. – Wiem! – Wykrzyknął i wyskoczył z samochodu. Wrócił po chwili
trzymając w rękach śpiwór. – Trzymaj Fredzia. Tym sposobem będzie ci ciepło i
nie będziesz moczyć tapicerki. – Podał mi śpiwór i uśmiechnął się dumnie.
- Fredzia? – Zdziwiłam się. – Kto to jest Fredzio?
- Tak się nazywa mój śpiwór. – Powiedział, a ja się zaśmiałam.
- Wiem, że to dziecinne.
- Wcale nie, to słodkie. – Sprzeciwiłam się. - Ja też
nazywam swoje rzeczy. Moje łóżko na przykład nazywa, a raczej nazywało się Zeke.
(czyt. Zik)
- Czyli nie jestem odmieńcem? – Uśmiechnęłam się słodko,
Paweł odpowiedział mi tym samym. – To co? Jedziemy? – Kiwnęłam głową na
potwierdzenie, zapięłam śpiwór i zamknęłam oczy. Byłam już jedną w krainie
Morfeusza, kiedy usłyszałam dźwięk telefonu Zatora. Uśmiechnęłam się leciutko nie
otwierając oczu.
- Halo? – Usłyszałam cichy głos Pawła. – Właśnie wyjechałem
z Łodzi. – Odparł, a po drugiej stronie telefonu dało się usłyszeć głośnie
„kurwa”. Rozmówca Zatiego powiedział coś jeszcze do libero, ale nie udało mi
się zrozumieć jego słow. – Spokojnie. Jest ze mną w samochodzie. – Rozmówca
powiedział do Pawła jeszcze parę słów, na które Zati odpowiedział „okej” i
zakończył połączenie. Chwilę po tym usnęłam.
Obudził mnie pisk opon oraz szarpnięcie samochodem.
- Co się stało? – Krzyknęłam przerażona, a moje serce przyśpieszyło
do dwustu uderzeń na minutę.
- Jakiś durny kot wyskoczył mi przed auto, ale jest okej.
Dobrze, że się obudziłaś, bo właśnie dojechaliśmy. – Uśmiechnął się i zaparkował
na jedynym wolnym miejscu na całym parkingu.
- Przecież to osiedle Maćka i Karola. Czemu akurat tu mnie
zawiozłeś? – Spytałam lekko zdziwiona, po czym spojrzałam wyczekująco na Zatorskiego.
- Maciek mnie o to poprosił. – Skończył rozmowę libero i
wysiadł z samochodu, co po chwili uczyniłam także ja. Cały czas opatulona
Fredziem weszłam do mieszkania chłopaków.
- Magda! – Krzyknął Maciek i podbiegł do mnie. –
Przepraszam. Bardzo przepraszam. – Powiedział i przytulił mnie, ale po chwili
szybko odskoczył. –Jesteś cała mokra! Rozbieraj się.
- A w czym niby mam spać? – Spytałam, a atakujący wybiegł z
pokoju, aby po chwili powrócić z bluzą w ręku.
- Proszę. Idź się przebrać, a my uszykujemy ci coś do
jedzenia. – Powiedział wręczając mi swoją klubową bluzę.
- Dziękuję, nie jestem głodna. – Odpowiedziałam i poszłam do
łazienki. Szybko pozbyłam się przemoczonych ubrań i weszłam pod prysznic. Kiedy
moje ciało zaczęła oblewać, dla odmiany, gorąca woda, przeszedł mnie dreszcz.
Szybko się umyłam i założyłam bluzę Maćka, po czym wyszłam z łazienki.
- Ślicznie wyglądasz. – Skomentował Karol, który jak zwykle
pojawił się znikąd, i pocałował mnie w policzek. Naprawdę? Z mokrymi włosami, sińcami pod oczami, bladą twarzą, cały czas
trzęsąc się z zimna?
- Dziękuję. – Odpowiedziałam lekko się uśmiechając. – A
gdzie Ola?
- Pojechała do domu. – Odparł smutnym głosem środkowy. –
Lepiej opowiedz, czemu siedziałaś na deszczu pod blokiem.
- Zostałam wyrzucona z mieszkania. – Odpowiedziałam krótko starając
się, aby mój głos nie wyrażał żadnych emocji.
- Co?! – Krzyknęli jednocześnie Karol, Maciek i Karol. –
Czemu? – Zaczął dopytywać się Zati.
- Jutro. – Odpowiedziałam bardzo zmęczonym głosem. – Gdzie
mam spać?
- U mnie w pokoju. Nie próbuj się sprzeciwiać! – Dodał
Maciek odgadując moje zamierzenia.
- W takim razie będę się już zbierał. – powiedział Zatorski
kierując się do drzwi.
- Dziękuję. – Powiedziałam po podbiegnięciu do niego i mocno
się przytuliłam.
- Nie ma za co. – Uśmiechnął się słodko. – Dobranoc. –
Powiedział szeptem całując mnie w policzek, po czym wyszedł z mieszkania.
- Ja też dobranoc. – Oznajmiłam chłopakom i po usłyszeniu
odpowiedzi udałam się do sypialni atakującego. Opadłam na łóżko i okryłam się
kołdrą. Dopiero wtedy dotarły do mnie przykrości, które spotkały mnie podczas
ostatnich dni. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, a za nią kolejne i po
chwili moja twarz oraz poduszka były mokre od słonej cieczy. Moment później
usłyszałam skrzypienie drzwi oraz czyjeś kroki.
- Madzik, co się dzieje? – Tą osobą był Muzaj, który
zaniepokojonym głosem zadał pytanie siadając na łóżku.
- Nie daję rady. – Powiedziałam tylko i wtuliłam się w
niego. Nie protestował, lecz głaskał mnie po głowie i uspokajająco mną kołysał.
- Jestem tu. Karol też. Skrzaki też ci pomogą. Nie zostawimy
cię, słyszysz? – Pocałował mnie w czubek głowy.
- Dziękuję. – Powiedziałam odsuwając się od niego. – Mogę
mieć prośbę?
- Jasne. – Odpowiedział błyskawicznie i spojrzał mi w oczy.
- Położyłbyś się ze mną? Boję się, że te wszystkie
okropieństwa znowu do mnie wrócą, a przy tobie o nich nie myślę. – Maciek nic
nie odpowiedział, tylko położył się koło mnie i szczelnie okrył nas kołdrą.
- Możesz się do mnie przytulić, przecież nie gryzę. I
obiecuję, że nic ci nie zrobię. – Powiedział po chwili.
- Dziękuję. – Powiedziałam i położyłam głowę na jego klatce
piersiowej, a on objął mnie swoim ramieniem.
- Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby nic złego ci się więcej
nie stało. – Potarł dłonią moje ramię. – A teraz śpij. Dobranoc. – Pocałował
mnie w czoło, a ja z uśmiechem na ustach wkroczyłam w krainę Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za to coś wyżej – brak weny ;c Obiecuję poprawę!
;)
Może chcecie się czegoś o mnie dowiedzieć? Piszcie pytania w komentarzach ;) Odpowiem na wszystkie, nawet na te bardzo prywatne :P
Specjalnie dla Agaty Frąckowiak - przygoda z meczu ;)
Zibi po napisaniu autografu chciał zabrać mój marker :P Był w połowie korytarza prowadzącego do szatni, kiedy się skapnął xD Wrócił, spytał się: „Komu zabrałem?”, powiedziałam, że mi, a On oddając marker puścił mi oczko, po czym się uśmiechnął i pobiegł do szatni ;D Tyle ;P
Pozdrawiam ;*
Może chcecie się czegoś o mnie dowiedzieć? Piszcie pytania w komentarzach ;) Odpowiem na wszystkie, nawet na te bardzo prywatne :P
Specjalnie dla Agaty Frąckowiak - przygoda z meczu ;)
Zibi po napisaniu autografu chciał zabrać mój marker :P Był w połowie korytarza prowadzącego do szatni, kiedy się skapnął xD Wrócił, spytał się: „Komu zabrałem?”, powiedziałam, że mi, a On oddając marker puścił mi oczko, po czym się uśmiechnął i pobiegł do szatni ;D Tyle ;P
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział i super przygoda z meczu!! Zazdroszczę autografu Zibiego!! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na rozdział numer 10 :D
http://szczesliwytraf.blogspot.com/2013/06/rozdzia-10_20.html
Dziękuję ;) Poczekaj trochę, a u Ciebie będzie na honorowym miejscu wisiał autograf Zibiego ;D
Usuńzazdroszcze Ci normalnie tej przygody z meczu!:D
OdpowiedzUsuńa rozdział jest fajny, dobrze że tak się skończyło :)
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
Poczejak trochę, a będziesz miała swoją ;)
UsuńCieszę się, że się podoba ;D
Hah. Cały Zibi. Fajnie, że byłaś na meczu i że udało Ci się go spotkać. ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Magda pogodziła się z Maćkiem. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :D
Pozdrawiam.
Hahaha! Cały Zibi. Fajnie, że udało Ci się go spotkać. ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Magda pogodziła się z Maćkiem. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :D
Pozdrawiam. :)
Czemu usunęłaś swojego bloga? ;c
UsuńJak udało ci się zdobyć autograf Zibiego? Miałaś miejsca gdzieś blisko boiska?
OdpowiedzUsuńJa mam na samej górze w Spodku, więc szanse na autograf lub zdjęcie są praktycznie zerowe :(
Byłam na Torwarze w sektorze J także trochę daleko ;( Ale po meczu ustawiłam się przy zejściu do ich szatni i tam ich łapałam ;D
UsuńNaprawdę niczego nie chcecie się o mnie dowiedzieć?
Aww końcówka słodka :D
OdpowiedzUsuńOoo spotkałaś Zibiego *-* a kogoś jeszcze ?
Cieszę się, że się podoba ;) Mam autograf Zibiego Możdżona Pita Konara Wrony i Ziomka ;D
Usuńi zdjęcie z Woickim ;) I z Orzełkiem oczywiście ;P
Naprawdę niczego nie chcecie się o mnie dowiedzieć?
a zdjęcie z Woickim jak ci się udało zrobić? czekałaś na niego przy wyjściu do szatni czy co?
UsuńMoja siostra cioteczna Go zauważyła, jak pomiędzy drugim a trzecim setem wychodził z szatni na trybuny ;) Specjalnie do mojego zdjęcia przeskoczył przez barierki w wszedł na nasz sektor ;D
UsuńGratuluję autografu Zbigniewa B. :) Jak to dobrze,że Paweł tamtędy przejeżdżał i zabrał Magdę bo nie wiem jak to mogłoby się skończyć;)
OdpowiedzUsuńPS Dziękuję za życzenia i powiadomienie;) Nie wiem czemu na gmailu mam informację,że dodano komentarz a na blogu go nie mam, takie to trochę dziwne.
Dziękuję ;) Cieszę się, że Ci się podoba ;D
UsuńTo pewnie przez mój internet, bo komentarzu Ciebie dodał się dopiero za 11 razem xd
No, no no coraz ciekawiej się robi :) ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńP.S. Dziękuję za odwiedziny i komentarz :*
Pozdrawiam gorąco
Cieszę się ;D
UsuńNaprawdę niczego nie chcecie się o mnie dowiedzieć? ;)
Ciekawie, nawet bardzo! Podoba mi się i czekam na next! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na czwórkę "My heart is big, but you can not hold two.." na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
Całuję, camilla.;*
Zapraszam na dwójkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam na "2" na przyjaciel-nie-na-zawsze.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że przeczytałaś "1" więc pozwoliłam sobie poinformować :)
Przepraszam za SPAM :*
Bardzo dobrze, że się pogodzili :D
OdpowiedzUsuńDziękuje :) To poproszę jeszcze opis ciebie :)
Gdzie mieszkasz ? Ile masz lat ?
Wygląd i pełno cech charakteru :D
Gratuluje autografów i foto ;)
Bardzo dobrze, że się pogodzili :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Teraz info o tobie ;)
Ile masz lat ? Gdzie mieszkasz ?
Wygląd i pełno cech charakteru :D
Pozdrawiam i pisz dalej :*