czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 17



Obudziłam się po około godzinie. Podniosłam głowę i rozejrzałam się dookoła.
- Gdzie my jesteśmy? – Zwróciłam się do Kostka.
- W szpitalu. – Powiedział i zaczął oglądać moje ramię. – Jak się czujesz? – Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ zostaliśmy wezwani do gabinetu.
- Dzień dobry. – Przywitał nas czarnoskóry pan doktor. Razem z Cupkiem powtórzyliśmy słowa lekarza. – Co was do mnie sprowadza? – Spytał i spojrzał na mnie, jednak nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Pokazałam mu tylko moją lewą rękę.
- Czy to coś poważnego? – Spytałam coraz bardziej się denerwując.
- Wydaje mi się, że nie. Aczkolwiek musimy zrobić prześwietlenie, żeby wykluczyć złamanie. – Oznajmił lekarz i zanotować coś a białym skrawku papieru.
- Złamanie? – Zdziwiłam się. - Przecież ramię mnie nie boli. – Udowodniłam to poruszając ręką.
- Dość często zdarza się, że złamana ręka boli tylko przez chwilę, jak po zwykłym uderzeniu, i lekko puchnie. Jest to o tyle niebezpieczne, że osoba poszkodowana nie zdaje sobie sprawy, że jej kość krzywo się zrasta i w późniejszym życiu może jej przyprawić wiele kłopotów. – Byłam w szoku. Nie informacją, lecz znajomością języka polskiego u lekarza. Czarnoskóry doktor rozmawiający żargonem medycznym w tak trudnym języku, czyli po polsku.
- Rozumiem.
- W takim razie najpierw założymy pani opatrunek, ponieważ rana ciągle krwawi, a następnie zrobimy prześwietlenie. Zapraszam do zabiegowego. – Wskazał na drzwi po swojej prawej stronie. Udaliśmy się tam razem z przyjmującym. Na początku pielęgniarka nie chciała wpuścić Kostka, ale kiedy Cupko wytłumaczył jej, że chce odzyskać swoją koszulę, z szerokim uśmiechem na twarzy pozwoliła mu wejść. Szybkim ruchem, podciągając się prawą ręką, wskoczyłam na wysokie łóżko i usiadłam na nim wygodnie, a pielęgniarka zaczęła oglądać moje ramię.
- Widzę, że bardzo profesjonalnie zrobiony jest ten prowizoryczny opatrunek. Dobra robota. – Pochwaliła Serba, któremu właśnie w tym momencie zadzwonił telefon.
- Przepraszam na chwilę. – Oznajmił i wyszedł z pomieszczenia.
- Skąd pochodzi? Ma taki fajny akcent. – Pielęgniarka uśmiechnęła się i poprawiła wymykający się z kucyka kosmyk kruczoczarnych włosów.
- Z Serbii. – Powiedziałam, po czym syknęłam, gdyż moja rana w kontakcie z jakąś cieczą zaczęła przeraźliwie piec.
- Przepraszam. – Odparła i wytarła nadmiar płynu z mojego ramienia. - Długo jesteście razem?
- Co? – Zapowietrzyłam się ze zdziwienia - My nie jesteśmy razem. To tylko kolega. – Powiedziałam, podczas gdy moja ręka została solidnie obandażowana.
- W takim razie proszę mi wybaczyć. Gotowe. – Oznajmiła i ściągnęła lateksowe rękawiczki. – Zapraszam na prześwietlenie. – Powiedziała i pomogła mi zejść z łóżka. Zaprowadziła mnie do jakiejś ciemnej sali, w której było strasznie zimno i przez cały czas denerwująco brzęczało jakieś urządzenie. – Ma pani ze sobą coś metalowego?
- Nie. – Powiedziałam, a pielęgniarka pokiwała ze zrozumieniem głową i wskazała na ciemny stolik.
- Proszę usiąść na krześle, położyć się na plecach i wyciągnąć lewą rękę w bok. – Posłusznie zrobiłam to, co kazała. – Świetnie. Ja teraz wyjdę zrobić zdjęcie, a pani niech się nie rusza. – Kiwnęłam głową twierdząco, a pielęgniarka wyszła z pomieszczenia. Po chwili urządzenie zaczęła przeraźliwie wyć. Wystraszyłam się lekko, ale nie poruszyłam ręką. Moment później wszystko ucichło i pielęgniarka wróciła do mnie z brązową kopertą w dłoni. – Gotowe, możemy iść do pana doktora. – Powiedziała pomagając mi zejść i wróciliśmy do gabinetu.
- Zobaczymy co pani ręka nawywijała. – Powiedział i wyjął zdjęcie RTG z koperty, po czym umieścił ją na świecącym na biało prostokącie. Przyglądał się zdjęciu drapiąc się po głowie i ciężko wzdychając.
- Czy to coś poważnego? – Spytałam trzęsącym się głosem siedząc na krześle jak na szpilkach.
- Proszę się nie martwić, wszystko jest w porządku. – Schował zdjęcie z powrotem do koperty. – Proszę przejść do zabiegowego. – Posłusznie wykonałam jego polecenie i znowu musiałam wspiąć się na wysokie łóżko.
- Co pan będzie robił? – Spytałam, kiedy lekarz zaczął zakładać lateksowe rękawiczki.
- Kość nie jest złamana ani pęknięta. – Odetchnęłam z ulgą. – Niestety rana jest dość głęboka i muszę założyć parę szwów. – Wziął do ręki igłę i coś przypominającego nici. – Proszę odwrócić głowę. To nie jest miły widok. – Posłusznie wykonałam polecenie w momencie, w którym ktoś zapukał do drzwi. – Proszę poczekać chwilę. – Odparł i wbił mi igłę w ramię. Syknęłam. – Przepraszam, to znieczulenie. Chce pani, żeby chłopak wszedł i potrzymał panią za rękę? – Pokiwałam głową. Byłam zbyt przerażona, aby oznajmić lekarzowi, że Kostek nie jest moim ukochanym. – Pani Basiu, proszę wpuścić chłopaka pani Magdy. – Pielęgniarka otworzyła drzwi, a do środka wszedł Maciek. Oczy doktora oraz jego pomocnicy miały teraz wielkość pięciozłotówki.
- Jak się czujesz? Mocno boli? Jak ty sobie to zrobiłaś? – Atakujący zasypał mnie zawiną pytań.
- Później. – Odparłam słabym głosem i chwyciłam go za rękę, którą mocno ścisnął.
- Bądź dzielna. – Powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Gotowa? – Spytał lekarz. Pokiwałam twierdząco głową i mocno zacisnęłam palce na dłoni siatkarza, równocześnie zaciskając szczęki. – Więc zaczynamy. Byłam przygotowana na ostry, przeszywający ból, lecz nie poczułam nic. Żadnego bólu. Żadnego kłucia. Nawet żadnego dotyku. Odetchnęłam z ulgą i rozluźniłam uścisk oraz szczęki. Maciek spojrzał na mnie i leciutko się uśmiechnął.
- Za chwilkę kończę. – Oznajmił lekarz i zaśmiał się leciutko. – Gotowe. – Powiedział po chwili i ściągnął z dłoni lateksowe rękawiczki, uprzednio odkładając igłę i szwy na miejsce. – Była pani bardzo dzielna. Myślę, że zasłużyła pani na nagrodę. – Puścił oczko do Muzaja. – Dobrze, wszystko gotowe. Proszę nie dźwigać ani nie poruszać gwałtownie ręką i zjawić się u mnie za tydzień na kontrolę i zmianę opatrunku. – Ukazał rząd białych zębów, które bardzo kontrastowały z jego ciemną karnacją.
- A kiedy będę mogła pozbyć się tych nici? – Spytałam i z obrzydzeniem spojrzałam na lewe ramię.
- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to za trzy tygodnie. – Maciek potarł moje zdrowe ramię a jego usta ułożyły się w słowa: „wszystko będzie dobrze”.
- Rozumiem. Dziękuję bardzo. Do widzenia. – Powiedziałam i podeszłam do drzwi, jednak nie dane mi było ich otworzyć, gdyż uprzedził mnie atakujący.
- Do zobaczenia za tydzień. – Oznajmił doktor, a my opuściliśmy salę, gdzie natychmiast zostaliśmy otoczeni przez szóstkę Skrzaków. Powiedziałam tylko: „w domu” i wyszliśmy ze szpitala. Wsiadłam do samochodu Kłosa razem z Maćkiem, Winiarem i Zatorskim, a w samochodzie Bąkiewicza oprócz właściciela znaleźli się Alek, Cupko i Plina. Delikatnie, aby nie uszkodzić szwów, zapięłam pas i ruszyliśmy na ulicę Sportową. Po dotarciu na miejsce wpuściłam siatkarzy do mieszkania i zaprosiłam do salonu.
- Słuchamy. – Zaczął rozmowę Winiarski.
- Cupko, zacznij. – Powiedziałam i zostałam zmuszona do spocznięcia na kolanach Muzaja, gdyż Skrzaki zajęli wszystkie miejsca.
- Poszliśmy do sklepy na zakupy, ale to wiecie. – Moja ważąca co najmniej dwie tony głowa oparła na umięśnione ramię Maćka. - W sklepie napotkaliśmy staruszkę, która zaczęła wyrywać nam z rąk ostatnio parę żelek i wykłócała się, że to jej ukochane landrynki i że jej się należą, bo jest starsza. – Zamknęłam ociężałe powieki. – Wtedy do akcji wkroczyła Magda. – Reszty nie usłyszałam, ponieważ odpłynęłam w krainę Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~

Witam Was rozdziałem 17 ;) Mam nadzieję, że się cieszycie ;D
Jeśli się postaracie i mi się uda to, co zaplanowałam, to na początku sierpnia będzie czekała na Was niespodzianka xD
Tymczasem zostawiam Was z moim opowiadaniem, a sama zmykam ukoić moje rozgrzane słońcem ciało w krystalicznie czystej wodzie mojego basenu :P
Pozdrawiam ;*
P.S Będzie 40 komentarzy? Nie zmuszam Was, rozdział i tak dodam ;)

 

14 komentarzy:

  1. świetny rozdział, chociaż te fragmenty ze szwami itp. fuuu ;ccc nie lubie ich ;c
    czekam na nowy, całuje :*

    http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
    http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Maciek taki opiekuńczy podoba mi się taki :)
    Ciekawa jestem co będzie dalej:)
    Zapraszam do siebie...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ten rozdział. Najbardziej mi się podobał moment, w którym lekarz kazał wejść chłopakowi Magdy do gabinetu... i wszedł Maciek. Przypadek czy przeznaczenie? ;)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ten rozdział. Najbardziej mi się podobał moment, w którym lekarz kazał wejść chłopakowi Magdy do gabinetu... i wszedł Maciek. Przypadek czy przeznaczenie? ;)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ja Ci mam powiedzieć? Że jest świetne? To mało wyraża. Zresztą dobrze wiesz jak mi się całość podoba :)
    I chyba zaraziłam Cię używaniem słowa "Aczkolwiek"... Czas coś z tym zrobić... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie bomba ;)
    No tak... i kto by się spodziewał, że nagle, gdy każą wprowadzić chłopaka Magdy, pojawi się Muzaj?
    Przeznaczenie...? Bo coś mi mówi, że oni powinni być razem :)
    Hm... i aż dziwne, że Zbyszek nie zadzwonił ;)

    To co... do następnego :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział i kto pomyślałby, że wtedy do gabinetu wejdzie Maciek? Magda była bardzo dzielna, ja jakoś nie przepadam za szpitalami i takimi sytuacjami:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział i kto pomyślałby, że wtedy do gabinetu wejdzie Maciek? Magda była bardzo dzielna, ja jakoś nie przepadam za szpitalami i takimi sytuacjami:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale to było słodkie jak Maciek do niej przyszedł na zakładanie szwów ;D Jest tak opiekuńczy, że aż brakuje słów ;) Ją też wyraźnie do niego ciągnie, więc mam nadzieję, że niedługo da sobie z tego sprawę ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja się dorzucam z moim komentarzem, chociaż nowe rozdziały przeczytał dopiero na początku sierpnia, bo wyjeżdżam za kilka godzin na północ Polski ;p
    Jak ja się cieszę, że nic jej nie jest. Maciek! Nie wiem dlaczego, ale strasznie go lubię w tym opowiadaniu - w rzeczywistości również, żeby nie było :P
    Czarnoskóry doktor?! W białym kitlu?! Ojeju, ja bym mogła być przez takiego leczona :)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/ - zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam Cię do nagrody Liebster Award, szczegóły tutaj:
    http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny rozdział :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak to dobrze, ze to nie było nic aż tak poważnego. Gdybym ja miała mnie zszywaną ranę to bym zemdlała o.O Jak to zabawnie musiało wyglądać jak do środka wszedł Maciek :D ogólnie fajny rozdział ;)/Pepe.

    Przy okazji zapraszamy na nasz nowy projekt http://beach-forever.blogspot.com/
    Pozdrawiamy, Pepe and Bunn.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na piątkę, czyli : "Może jutro zniknę, lecz w tej sekundzie oddycham, o jutrze nie myślę, bo jeszcze przede mną dzisiaj." http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń