Razem z Winiarem i Wlazłym
pobiegliśmy w kierunku, z którego dobiegał krzyk. Za drzwiami znaleźliśmy
małego chłopca z zakrwawioną nogą, a obok niego siedział pies z czerwonym
pyskiem.
- Arek! – Krzyknął Mario i podbiegł
do chłopca, po czym wziął go na ręce. – Przepraszam. – Powiedział i wtulił się
w chłopca. – Zróbcie coś! – Krzyknął w naszym kierunku ze łzami w oczach.
- Pokaż mi tą nogę. – Kucnęłam koło
Wlazłych i zaczęłam opatrywać nogę Arka, który siedział na kolanach taty.
- Mocno boli? – Spytał Winiarski
głaszcząc małego Wlazłego po głowie. Chłopiec pokiwał przecząco głową. – I co?
– Zwrócił się do mnie.
Lekko wytarłam nogę Arka z
czerwonej cieczy i przyjrzałam się ranie. A raczej gładkiej skórze, na której
nie można było dopatrzeć się choćby śladu po ranie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Mój syn jest ranny a ty się
cieszysz? – Zbulwersował się Mariusz. – Oszalałaś dziewczyno?
- Myślę, że możesz przestać się
denerwować. – Odparłam spokojnie i podniosłam się z podłogi.
- J-jak to? – Spytał zaskoczony
atakujący.
- To ketchup. – Odparłam i
uśmiechnęłam się po raz kolejny.
- Ketchup? – Powiedział zaskoczony
Winiarski. – Nie rozumiem.
- Już tłumaczę. – Kucnęłam koło
Wlazłych i wzięłam Arka na kolana. – Co się tutaj stało?
- Jadłem hot-doga i psysedł pjes i
mi go zjadł. – Powiedział sepleniąc i tuląc się do mojego brzucha.
- Widzisz? To na nodze Arka i pysku
psa to ketchup. – Położyłam rękę na ramieniu Mariusza. – Wszystko jest w
porządku. – Mario wstał i mocno się do mnie przytulił.
- Dziękuję. – Wtulił twarz w moje
ramię.
- Ej, bo Maciuś będzie zazdrosny. –
Ni stąd ni zowąd pojawił się Kłos z Muzajem. Ten drugi zaczerwienił się słodko.
- To co? Idziemy na ten trening? –
Powiedział po chwili Maciek, a jego policzki wracały do normalnego koloru.
- W końcu po to tu przyszliśmy. –
Odpowiedział Mario, po czym razem udaliśmy się na halę.
- Chodź, przedstawię ci wszystkich
– Muzaj złapał mnie za rękę i próbował wyciągnąć na środek.
- Po treningu, dobrze? – Spytałam.
Kiwnął głową twierdząco i pobiegł do reszty siatkarzy, którzy stali wokół
trenera Nawrockiego. Po chwili chłopcy zaczęli trenować różne elementy w
parach. Podczas serwisu Pliny podszedł do mnie Arek.
- Cześć kochanie. Co się dzieje? –
Wzięłam go na kolana.
- Nić. Psysedłem powiedzieć
dziękuję. – Pocałował mnie w policzek, co bardzo mnie zaskoczyło.
- Nie musisz. – Pogłaskałam go po
jasne czuprynce. – A tak poza tym Magda jestem.
- A ja Ajek. Musę biec do mamy.
Papa. – Powiedział i mocno się do mnie przytulił.
- Pa. – Oznajmiłam i podążyłam
wzrokiem za małym Wlazłym.
- Ej, pani Muzaj! – Krzyknął któryś
ze Skrzaków. – Grasz z nami? – Okazało się, że tym kimś był Woicki.
- Nie mogę. – Odkrzyknęłam.
- Czemu? – Zdziwił się Paweł i
rzucił do mnie piłkę. – No chodź.
- Bardzo bym chciała, ale nie mogę.
– Odparłam smutno i odrzuciłam im Mikasę.
- Skoro nie możesz to trudno. – Zmartwił
się rozgrywający i powrócił do treningu.
Chłopcy zagrali 5-setowy mecz, w którym drużyna Maćka przegrała 3:2. Po treningu siatkarze poszli się przebrać, a ja grzecznie stałam pod szatnią, aby się nie zgubić. Zza drzwi dochodziła głośna muzyka, a ja, świrnięta nastolatka, z nudów zaczęłam tańczyć. Oczywiście ostrożnie, uważając na szwy. Na całe szczęście nikt tego nie widział. Oprócz kamer przemysłowych.
Chłopcy zagrali 5-setowy mecz, w którym drużyna Maćka przegrała 3:2. Po treningu siatkarze poszli się przebrać, a ja grzecznie stałam pod szatnią, aby się nie zgubić. Zza drzwi dochodziła głośna muzyka, a ja, świrnięta nastolatka, z nudów zaczęłam tańczyć. Oczywiście ostrożnie, uważając na szwy. Na całe szczęście nikt tego nie widział. Oprócz kamer przemysłowych.
Kiedy Maciek i Karol się przebrali
wyszliśmy z Energii i wsiedliśmy do samochodu.
- To gdzie jedziemy szefowo? –
Spytał Kłos odpalając silnik.
- Do szkoły. – Odparłam i
próbowałam zapiąć pas, który się zaciął, a ja z nienadającą się do użytku ręką
nie mogłam nic zrobić.
- Pomogę ci. – Powiedział
atakujący, po czym przysunął się do mnie i odblokował pas. Następnie delikatnie
go zapiął, przypadkowo muskając opuszkami palców moją szyję. Przez moje ciało
przeszedł dreszcz.
- Możemy już jechać? – Spytał
znudzony środkowy, a Maciek błyskawicznie się odemnie odsunął.
- Możemy. – Powiedziałam, a Karol
wyjechał z parkingu.
W szkole szybko załatwiłam
papierkowe sprawy i postanowiłam przy okazji załatwić coś jeszcze. Po wyjściu z
budynku wsiadłam do auta i robiąc minę kota ze Shreka spytałam kierowcę:
- Możemy jechać jeszcze w jedno
miejsce? – Spytałam cały czas hipnotyzując Karola wzrokiem.
- A co ja za to będę miał? –
Skrzyżował ręce na piersi.
- Zrobię obiad. – Odparłam
błyskawicznie. Kłos zrobił minę myśliciela, a po chwili odpowiedział:
- To gdzie jedziemy?
- Gdzieś, gdzie mogę kupić telefon.
– Powiedziałam i zapięłam pas, tym razem bez problemów.
Po półgodzinie szczęśliwi
wróciliśmy z zakupów. Ja, że w końcu mam kontakt ze światem, a chłopcy, że w
końcu będą mogli odpocząć po treningu.
- To co chcecie na obiad? –
Spytałam zakładają różowy fartuszek. Nie mam zielonego pojęcia czemu w
mieszkaniu dwóch facetów jest różowy fartuch. Ale chyba nie chcę wiedzieć.
- Zdajemy się na ciebie. – Odparł
Maciek nie odrywając wzroku od telewizora.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej potrzebne składniki, po czym zabrałam się do roboty. Wstawiłam wodę na makaron i zaczęłam kroić pieczarki i mięso podśpiewując pod nosem.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej potrzebne składniki, po czym zabrałam się do roboty. Wstawiłam wodę na makaron i zaczęłam kroić pieczarki i mięso podśpiewując pod nosem.
Po półgodzinie biegania między
szafkami wszystko było gotowe. Nałożyłam potrawę na talerz i zaniosłam
chłopakom.
- Smacznego. – Postawiłam talerze
na stole.
- A co to jest? – Spytał Kłos
przełykając ślinę.
- Makaron z kurczakiem i
pieczarkami. Smacznego. – Powiedziałam i zdjęłam fartuszek, po czym odłożyłam
go na miejsce.
- A ty nie jesz? – Zdziwił się
Maciek.
- Jakoś nie jestem głodna. Idę
spać. Dobranoc. – Powiedziałam i udałam się w stronę łazienki.
- O nie moja droga. Jesz z nami. –
Atakujący zatarasował mi przejście. – Żadnego ale. – Powiedział kiedy
otworzyłam usta, aby zaprotestować. – Zapraszam do stołu. – Usiadłam na krześle
i niechętnie zaczęłam grzebać widelcem w makaronie.
- Naprawdę muszę? – Spytała i
spojrzałam błagalnym wzrokiem na Maćka.
- Tak, bez dyskusji. – Odpowiedział
twardo. – I nie baw się, bo sam cię nakarmię. – Pogroził mi widelcem.
- Dobrze, już dobrze. –
Powiedziałam i wzięłam odrobinę potrawy do buzi. – Zadowolony? – Muzaj pokiwał
głową. – A z tobą – skierowałam widelec na Kłosa – jeszcze się policzę.
- Jedz, nie gadaj. Jak pies je to
nie szczeka. – Powiedział Karol pochłaniając makaron. – Co do psa. Ciekawe skąd
się wziął na hali ten kundel.
- Nie wiem i szczerze mnie to nie
interesuję. – Powiedziałam i wzięłam ostatni kęs. – Zjadłam. Mogę już iść tatusiu?
– Powiedziałam do atakującego.
- Teraz tak. – Powiedział i zabrał
mój talerz. – Dobranoc skarbie. – Pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc. – Powiedziałam głośniej,
żeby Kłos mógł usłyszeć. Odpowiedział coś podobnego do „doraoc” i wrócił do
wylizywania talerza. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam pod prysznic.
Kładąc się do łóżka myślałam o jutrzejszym dniu. Jutro poznam Resovię, mój drugi ukochany klub i resztę Skrzaków, których nie było dzisiaj. A potem ta nieszczęsna impreza. Nie lubiłam takich rzeczy. Ludzie zawsze świetnie się bawili, a ja siedziałam jak ten słupek soli i gapiłam się na nich z zazdrością. Czułam się jak piąte koło u wozu. Mam nadzieję, że jutro tak nie będzie. Nagle przypomniało mi się, że nie wiem, o której jutro jest zbiórka. Szybko wyskoczyłam spod kołdry i pobiegłam do salonu.
Kładąc się do łóżka myślałam o jutrzejszym dniu. Jutro poznam Resovię, mój drugi ukochany klub i resztę Skrzaków, których nie było dzisiaj. A potem ta nieszczęsna impreza. Nie lubiłam takich rzeczy. Ludzie zawsze świetnie się bawili, a ja siedziałam jak ten słupek soli i gapiłam się na nich z zazdrością. Czułam się jak piąte koło u wozu. Mam nadzieję, że jutro tak nie będzie. Nagle przypomniało mi się, że nie wiem, o której jutro jest zbiórka. Szybko wyskoczyłam spod kołdry i pobiegłam do salonu.
- Karol, o której jest jutro zbiórka?
– Spytałam środkowego, który przysypiał na kanapie.
- O siódmej wyjeżdżamy. – Odparł. –
Więc musimy być wpół do.
- Okej. – Pokiwałam głową. – A ty
idź do swojego pokoju, a nie na kanapie śpisz.
- Nie mogę. Muzaj tam chrapie. –
Powiedział i zamknął oczy.
- Jak to? – Zdziwiłam się. – A tak.
Przeze mnie. – Westchnęłam ciężko. – Idź do swojego pokoju, a ja zajmę się
Maćkiem. – Powiedziałam, a środkowy posłusznie zabrał kołdrę i poszedł do
swojego pokoju. Odwrócił się w drzwiach i powiedział:
- Tylko grzeczni bądźcie. Jutro
jest ważny mecz i chcę się wyspać. – Przewróciłam tylko oczami, a Karol wszedł
do środka.
- Co ty tu robisz? – Spytał atakujący,
który właśnie wyszedł z łazienki.
- Nie pozwolę, żeby któryś z was
spał na kanapie. – Skrzyżowałam ręce na piersi. – Dlatego ja śpię tutaj, a ty u
siebie.
- Nie ma mowy. – Powiedział Maciek i
nie zwracając uwagi na moje protesty wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. –
Ty śpisz tutaj. – Powiedział i przykrył mnie kołdrą.
- To może kompromis? – Spytałam.
- Jaki?
- Śpij tu ze mną. – Powiedziałam, a Maćkowi zaświeciły się oczy. – To jak? Zgadzasz się? – Spytałam błagalnie.
- Śpij tu ze mną. – Powiedziałam, a Maćkowi zaświeciły się oczy. – To jak? Zgadzasz się? – Spytałam błagalnie.
- Niech ci będzie. – Powiedział i
położył się koło mnie tak, że nasze ciała się nie stykały. – Dobranoc. –
Powiedział i po chwili zaczął słodko pochrapywać.
Ja nie mogłam zasnąć. Bałam się
jutrzejszego dnia. Bałam się, że znowu będę czuła się niepotrzebna na imprezie.
Nagle Maciek złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się zastanawiając, co mu się
śni. Po chwili, z uśmiechem na ustach i dłonią Muzaja w mojej, usnęłam.
~~~~~~~~~~~~
Witam serdecznie ;D Dziękuję wszystkim za życzenia ;) Były naprawdę niepotrzebne
Nadal proszę, abyście umieszczali linki do swoich blogów TUTAJ - to bardzo ułatwi mi sprawę ;)
To chyba tyle w tym tygodniu :) Paula M. dziękuję za wrócenie mi weny ;D Tobie właśnie dedykuję ten rozdział ;*
Przy następnym poście będę miała dla Was (jeśli będziecie chcieli) mazurskie zdjęcia mojego autorstwa.
A tymczasem do "zobaczenia" w następnym tygodniu :*
Pozdrawiam :*
Super !! Czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba :D
UsuńAjć boski :D
OdpowiedzUsuńKurcze szkoda że wyjeżdżam bo nie mogę się doczekać tej imprezy z Resoviakami :P
Już chyba wszyscy widzą że Muzaj do Magdy ale ona nie dziwne xdd
Jak wrócisz to przeczytasz ;)
UsuńPozdrawiam i życzę udanego wyjazdu :D
O rany, jak słodko. Już się nie mogę doczekać tej imprezy u Igły. Czuję, że będzie się działo! :D
OdpowiedzUsuńCzuję, że Maciek i Magda niedługo będą razem. Pasują do siebie. ;)
Pozdrawiam. :)
Pożyjemy zobaczymy :D
UsuńPozdrawiam ;*
:* Pamiętaj, polecam się na przyszłość :P A co do rozdziału to świetny.
OdpowiedzUsuńI wracaj szybko z wielooooma zdjęciami, bo czekam :)
Nie wiem czy już widziałaś, ale pojawiła się "Dziewiątka" :)
Usuńhttp://pasio-passione.blogspot.com/2013/07/dziewiatka.html
Dzięki ;)
UsuńTrochę tych zdjęć jest :P
Jejku... jakie to słodkie! I niech mi ktoś teraz powie, że Magda i Maciek do siebie nie pasują... on ją tak kocha!
OdpowiedzUsuńTak, tak... zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko fikcja literacka, ale i tak... kocham to.
Czekam na ciąg dalszy, jak zwykle - niecierpliwie :)
Pozdrawiam ;*
Cieszę się, że Ci się podoba :D
Usuńso sweet :)
OdpowiedzUsuńtrochę straszna akcja z tym psem i Arkiem, ale dobrze wyszlo :)
swietny rozdział, czekam na dalszy ciąg ;*
pozdrawiam!
uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
siatkarskielovestory.blogspot.com
Dzięki i pozdrawiam również ;*
UsuńO tak, ja chcę to zdjęcie :) Wystraszyła mnie ta akcja z Arkiem i psem ale na szczęście nie stało się nic złego;) Czekam z niecierpliwością na kolejny:)
OdpowiedzUsuńPrzecież on ją kocha. Aj, tak słodko tu, aż miło czytać. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na ostatni już rozdział na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com ♥
Już myślałam, że Arkowi coś się stało.
OdpowiedzUsuńA teraz nie mogę się doczekać imprezy u Resoviaków.
Czekam na kolejny.
Jak słodko *.* Magda z Maćkiem bardzo do siebie pasują
OdpowiedzUsuńA akcja z Arkiem? Na początku troche się wystraszyłam , a potem płakałam ze śmiechu :D
Czekam na kolejny
Pozdrawiam , Luna :D
Znalazłam tego bloga i właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały! To jest świetne a Maciek? Marzenie, tylko ten Zibi ugh. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :>
OdpowiedzUsuńOjej, jak słodko! Teraz chciałabym tylko zobaczyć minę Karola, gdyby wszedł do pokoju i zobaczył jak się tak uroczo trzymają za ręce, śpiąc w jednym łóżku ;)
OdpowiedzUsuńImpreza z Resovią? O mamusiu, żeby tylko Muzaj z Bartmanem nie stanęli sobie na drodze, bo jak obydwaj będą zazdrośni to może być źle, a weźmy pod uwagę posturę Maćka i Zbyszka... ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
zapraszam na 38 rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://zwyklyczas.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie ;*
Kiedy następny rozdział ? Dodawaj rozdziały częściej ! :D
OdpowiedzUsuń